niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 5. Cholera powinnam dostać Oscara....

*Ten rozdział dedykuje wszystkim komentującym.Dziękuje za opinie i wsparcie :) :)

Ku mojemu zdziwieniu drzwi  zostały otwarte przez młodszego Salvatore.
-Hej w czym mogę pomóc ?-zapytał uprzejmie lecz w jego oczach dostrzegłam podejrzliwość
-Cześć ,jest możne Damon ?-zapytam uśmiechając się
-Tak zaraz go zawołam- zapewnił  wskazując dłonią na wnętrze domu
Nie zaprosił mnie słownie co oznacza ze mimo braku zabezpieczeń sprawdza czy będę się wahać
 Odsunął się na bok bym mogla wejść ,przekroczyłam próg domu bez wahania dziękując grzecznie.
-Poznałeś już mojego gościa Stefanie ?-zapytał Damon wyłaniając się z korytarza.
-Nie nie miałem tej przyjemności -odrzekł patrząc na brata wzrokiem pt "co Ty knujesz Damonie?"
-Wybacz nie przedstawiłam się, jestem Bella-odezwałam się po chwili z uśmiechem
 Mam chronić obu braci,a spięcia miedzy nimi wcale nie pomogą.
-Stefan-przedstawił się podając mi rękę,po czym uśmiechnął się przyjaźniej.
Odwzajemniłam gest .

-Świetnie-Damon klasnął w ręce -skoro już się poznaliście pozwól że sobie pójdziemy 
Podniósł mnie niczym pannę młodą 
-Do widzenia bracie -powiedział ze swoim firmowym uśmieszkiem po czym ruszył w wampirzym tempie do swojego pokoju,ze mną na rękach
Postawił mnie na podłodze i chwycił trunek stojący na stoliku by następnie rozlać go do szklanek.
Podał mi jedną i wskazał gestem na fotel.
Usiadłam posłusznie.
-Możesz mieć zawroty głowy przez jakiś czas,ludzie nie osiągają takiej szybkości biegnąc-stwierdził obojętnie.
-Ok,czas zacząć role życia-pomyślałam zabierając się do "pracy"-Zacznijmy od....strachu,"ludzie nie osiągają takiej szybkości"....muszę się go bać- wykalkulowałam szybko
-Ja Ty....-zapytałam po czym obdarowałam go przerażonym spojrzeniem -Kim ...kim Ty jesteś?-drżałam lekko obmyślają plan ucieczki.
-Bo to robią zazwyczaj ludzie prawda....?-zastanawiałam się w myślach-Uciekają łudząc się że mają jakieś szanse-dodałam układając w głowie schemat pt "jak zachował by się człowiek?"
-Jestem wampirem-powiedział oczywistymi zarazem beznamiętnym tonem
-To...nie nie możliwe-jęczałam-wampiry nie istnieją-wstałam z fotela cofając się w stronę drzwi.
Damon stał plecami do mnie.
-Nie radził bym Ci tego robić-stwierdził-I tak Cie dogonię-powiedział wpatrując się w swoją szklankę bursztynowego trunku.
Starałam udawać drgawki,moja mina cały czas malowała się przerażeniem.
Otworzyłam drzwi i zaczęłam  biec w tempie odpowiednim dla człowieka.
Gdy dotarłam do drzwi wejściowych ,otworzyłam je zamaszystym ruchem. Postać Damona pojawiła się przede mną znikąd.
Najstarszy wampirzy trik.
-Mówiłem-stwierdził  wgryzając mi się w szyje.
Naszyjnik ukrył zdolność samoleczenie oraz zmienił smak mojej wampirzej krwi,jednak dalej pozostawałam nieśmiertelna.
-Nic mi nie będzie-pomyślałam  po czym ogarnęła mnie ciemność.
Straciłam przytomność.

Obudziłam się leżąc na łóżku Salvatora,w ustach czułam cudowny smak krwi.
Nie była to krew ludzka, Damon musiał podać mi swoją by uleczyć ranę na szyi.
-Szyja....-pomyślałam-naszyjnik!-sprawdziłam ręką czy wciąż go mam,cale szczęście był na swoim miejscu
-Dzień dobry Księżniczko-usłyszałam głos koło ucha.
Brunet leża koło mnie.
Drgnęłam.
-Proszę nie krzywdź mnie-wyjąkałam-Cholera powinnam dostać Oscara -stwierdziłam w myślach odsuwając się jak najdalej od wampira
-Daj spokój-przewrócił oczami-Już raz próbowałaś uciekać i co ci z tego?-zapytał kpiącym tonem.
Nim zdążyłam mrugnąć w wampirzym tempie znalazł się koło mnie ,patrząc mi głęboko w oczy.
-Super-zironizowałam w myślach-Czemu nie pomyślałam o tym żeby grać człowieka posiadającego werbenę ?!-kpiłam z  własnej głupoty-Choć z drugiej strony gdyby zioło zetknęło się z moją skórą ,zdradziłabym się od razu-Moje  rozmyślenia przerwał głęboki głos  bruneta
-Nie będziesz się mnie bała-mówił
-Nie będę się ciebie bała-powtórzyłam niczym zombie
-W pełni zaakceptujesz to kim jestem-patrzył mi w oczy nieprzeniknionym wzrokiem
-W pełni zaakceptuje to kim jesteś-odezwałam się beznamiętnym głosem
-I nikomu nigdy nikomu nie powiesz
-Nigdy nikomu nie powiem
-Świetnie-stwierdził uśmiechając się z satysfakcją
Następnie pocałował mnie namiętnie ,nie musiałam grać uległości.Po prostu zatraciłam się w tym pocałunku.Wiedziałam jednak że jestem jedynie pocieszeniem,zabawką.
Potrzebował kogoś po pożegnani się z Elizabeth.... czyli w sumie po pożegnaniu ze mną.Nasza historia przypomniała te za które można zostać uznanym za niezłego pisarza lub niepoczytalna osobę..
 -Nawet nie wyobrażasz sobie jak dobrze będziemy się bawić-wyszeptał całując mnie po szyj.
Tym  razem obyło się bez gryzienia.
 -Dobrze księżniczko-odezwał się przerywając pocałunki- A teraz pójdziesz do domu i spotkamy się wieczorem-stwierdził wstając z łóżka
-Wieczorem....przecież teraz jest-spojrzałam za okno ,było całkowicie  jasno-O mój Boże ile spałam?-zapytałam zaskoczona
-Sześć może siedem godzin-stwierdził mierząc mnie wzrokiem-Powinnaś się przebrać-odezwał się po chwili rozpinając guziki swojej czarnej koszuli.Podszedł do mnie i bez zahamowań ściągnął ze mnie t-shirt ,nie stawiłam oporu.Nie mogłam,dzisiaj ....a raczej  wczoraj w barze" zauroczył "( no przynajmniej myślał że zauroczył) mnie bym była mu posłuszna.
Wyrzucił w kąt poplamiony krwią podkoszulek i ubierając mi swoja koszule dotykał palcami mojego pół nagiego ciała.
Zapinając guziki ocierał rękami krawędzie koronkowego stanika,robiąc wszystko bardzo powoli.Gdy skończył popatrzył mi głęboko w oczy.Po czym otworzył drzwi i puścił mnie przodem.

Wchodząc do salonu natknęliśmy się na Stefana ,zmierzył on wzrokiem Damona po czym mnie zatrzymując wzrok na mojej szyi,jednak nic nie dostrzegł.Starszy Salvatore zadbał o to gdy spałam.
-Więc do wieczora -powiedziałam odwracając się przodem do bruneta
Przyciągnął mnie do siebie całując namiętnie na pożegnanie po czym po raz drugi tego ranka otworzył mi drzwi.
-Do zobaczenia piękna-rzucił do mnie kluczyki,złapałam natychmiast-To ten niebieski
Moja twarz wyrażała zdziwienie.
-Jesteś za ładna by iść pieszo do domu w tym stroju-mrugnął do mnie po czym machają zamknął drzwi.
Wsiadając do niebieskiego kabrioletu Damona, czułam się dziwnie.
Wrzucając bieg odjechałam do domu.
Musiałam obmyślić plan.

-Kolejna zauroczona dziewczyna-stwierdził Stefan obserwując uważnie Damona
-Ile dasz jej pożyć,co  bracie?-zapytał młodszy Salvatore
-Tym razem pobawię się trochę dłużej -stwierdził brunet z kpiącym uśmieszkiem
-Oh czyżby kolejna Andie Star* ? -blondyn nie dawał za wygraną-Tyle że ta ma więcej zalet-ciągnął młodszy Salvatore
-Nie mam pojęcia o czym mówisz- zapewnił niebieskooki siadając na jednej z kanap
-No wiesz-pochylił się wampir by oprzeć łokcie na kolanach-Jest ładna,seksowna,nowa w mieście,wygląda całkiem jak Elizabeth-wymieniał patrząc na brata.
-Pijesz do czegoś?-zapytał Damon
-Nie,po prostu zastanawiam się czy zauważyłeś to "lekkie podobieństwo"-zironizował ostatnie dwa słowa
-Nie zabijam ludzi , żywię się tylko nią.Więc rób co chcesz ale jeśli ją zabijesz,w Mystic Falls kolejne "zwierze" zaatakuje-zagroził niebieskooki  z  poważna miną
-Torturuj się ile chcesz przeszłością Damonie,nie obchodzi mnie to-stwierdził Stefan robiąc obojętną minę
-W porządku -uśmiechnął się Damon ucinając rozmowę,po czym niewzruszony opuścił pomieszczenie.



 Leżałam na łóżku obmyślając plan.
-Jak mam grac zauroczona jednocześnie chroniąc  braci i cała resztę ?Do tego muszę obserwować Bonnie i Marco....-zachodziłam w głowę-Tylko jak by to...wiem Boże wiem!!-stwierdziłam stając na równe nogi.


   Wybrałam z  komórki dwa numery,po czym klikając guzki "konferencja ",przyłożyłam urządzenie do ucha.
 Odebrali niemal w tym samy czasie.
-Char ,Markus musicie mi pomóc....


*Andie Star -była zauroczona  dziewczyna Damon* :)
Czytanie=Komentowanie :)




2 komentarze:

  1. Świetne *o*
    Czekam na dalszą część ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku chcę dalej! Mam nadzieję, że szybko uwiniesz się z następnym rozdziałem, bo ten mnie strasznie wciągnął. Mogłabym czytać go całą wieczność. Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń