sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 4. Nie potrzebowałam zaproszenia,w domu nie mieszkał nikt żywy....

Wejście do snu innego wampira wbrew pozorom, wcale nie należało do rzeczy najłatwiejszych.
Przed wizytą w domu Salvatorów ,opróżniłam łapczywie dwie torebki krwi.
-Tyle powinno wystarczyć-pomyślałam wyrzucając do kosza opróżnione torebki-Dam radę-przekonywałam się.
-Musze dać-po tych słowach,cicho szepniętych do siebie w wampirzym tempie udałam się na wschód.
Do domu braci.

Nie potrzebowałam zaproszenia,w domu nie mieszkał nikt żywy.
Bo powiedzmy sobie szczerze,nie do końca zaliczamy się do tzw "ludzi". A raczej kompletnie się do nich nie zaliczamy.
Weszłam przez drzwi wejściowe które ku mojemu zaskoczeniu  nie były zamknięte.
-Idioci-parskałam pod nosem,z lekkim uśmiechem.
Po krótkich poszukiwaniach,znalazłam pokój starszego Salvatore.
Spał spokojnie.Zasnął w ubraniu,na środku łoża.
-Ktoś tu miał ciężki wieczór-pomyślałam czując woń alkoholu-Ok,zaczynajmy-westchnęłam krótko po czym położyłam się obok Damona i chwytając go za dłoń,weszłam w jego umysł.
W  prywatną krainę snu.

Sen Damona.

Otwierając oczy nie widziałam już spokojnego profilu wampira.Znalazłam się w ciemnym pokoju z zasłoniętymi zasłonami.
Było to mieszkanie Damona.Znajdowałam się w Chicago,lecz samego Salvatore w nim nie było.
Zamknęłam oczy i skupiłam się z całych sił na osobie wampira.
Gdy ponownie je otworzyłam znalazłam się w altance.
Wyjrzawszy za barierkę zobaczyłam chłopaka siedzącego na polanie.
W białej koszuli, z burzą rozczochranych loków.
Sekundę później znajdowałam się tuż za jego plecami.
-Panie Salvatore-zawołałam,odwrócił się niezwłocznie -
Czemuż siedzi Panicz na ziemi ?-zapytałam

-Panienka wybaczy,nie wiedziałem o obecności Panienki-powiedział kłaniając się
Nie był świadomy tego że śni,musiałam w jakiś sposób to zmienić.
-Nic nie szkodzi -powiedziałam-Nie przeszkadza mi to,przecież nie żyje-uśmiechnęłam się lekko
-Ty....-Szepnął Salvatore odzyskując jasność umysłu-ja śnie-zacisnął dłoń w pięść-Ciebie tu nie ma-powiedział wpatrując się w przestrzeń.
-Wypraszam sobie-podniosłam żartobliwie głos-Jestem tu tak samo jak tu panie "pozjadałem wszystkie rozumy" ble ble ble-wybuchłam śmiechem by chwile później pstryknąć palcami i przenieś nas do baru czarownicy Glori.
Nasze stroje się zmieniły no "nieco" bardziej nowoczesne.
Siedzieliśmy przy stoliku,sami w całym lokalu.
-Co znaczy "jestem tu" ?-zapytał podejrzliwie
-No cóż....-nalewałam trunku znajdującego się na stole do szklanek-jakby to delikatnie....jestem duchem-stwierdziłam jakby to była najnormalniejsza  rzecz na świcie.
-I weszłaś do mojego snu ?-Zapytał sceptycznie
-Myślałeś o mnie,więc-wykonałam teatralny gest rękami-O to jestem-uśmiechnęłam się
-Pij-powiedziałam-To może być momentami ciężka rozmowa-dodałam przechylając naczynie by pochłonąć  trunek duszkiem.
Jednak Damon nie ruszył się ani o milimetr.
Pomyślałam że poczuje się raźniej gdy pojawią się inni ludzie.
Sekundę później bar był pełen gości .
Salvatore nawet nie kiwnął palcem w stronę szklanki.
-Uparty jak zwykle-wymamrotałam po nosem-Potrzebujesz mnie  teraz jasne ? Wiem o tym tak jak i Ty .Ale nie mamy za dużo czasu więc lepiej się streszczaj-dodałam polewając sobie jeszcze.
Gdy nagle butelka Whisky zmieniła się w wodę mineralną.Damon musiał może nawet nie świadomie 
zamieć  alkohol  w butelkę mineralnej.
-To o czym pomyślisz staje się tu rzeczywiste wytłumaczyłam spoglądają na jego zdezorientowaną minę-No wiesz jesteśmy w śnie-powiedziałam powoli gdy jego wyraz twarzy pozostał niezmienny
-Eh nie ważne - powiedziałam  spoglądając na mineralną,po czym nalałam ją sobie do szklanki

Niespodziewanie sceneria się zmieniła,leżeliśmy na kocu
po środku naszej polany.

Trzymając się za ręce.
Niestety nie mogłam poczuć jego dotyku.
-Zmiana krajobrazu-zapytałam odwracając się do niego twarzą.
Tym razem zostaliśmy w nowoczesnych ciuchach.
-Pomyślałem że ta będzie - wahał się - odpowiedniejsza- zakończył.
-Więc...?-Zapytałam 
-Mam kilka pytań-zaczął ważąc niemal każde słowo.
-Strzelaj-powiedziałam-Tylko nie we mnie-puściłam mu perskie oko,starają się rozluźnić nico atmosferę.
Niestety na marne.
-Naprawdę tu jesteś ?-zaczął patrząc mi głęboko w oczy
-Tak-odpowiedziałam
Ścisnął lekko moją dłoń,jakby upewniając się że mówię prawdę.
-I...jesteś duchem?-zapytał nie pewnie,ten ton zupełnie do niego nie pasował
Seksowny Damon Salvatore nie pewny?Ciekawe zjawisko....
-Z krwi i kość-zażartowałam
-Przyszłaś bo myślałem o tobie?
-Dokładnie tak -odpowiedziałam.
Zmiana scenerii,ganek w pensjonacie Salvatorów.
Siedzimy na drewnianej huśtawce.
-Elizabeth?-usłyszałam koło ucha
-Tak?-zapytałam drżącym głosem
Wciąż trzymaliśmy się za ręce,bujając się lekko na huśtawce.
-Nie mogę uwierzyć że tu jesteś-powiedział kierując moją twarz ku swojej 
Uśmiechnęłam się ciepło głaszcząc go po policzku.
-Więc...-powiedziałam zabierając rękę z twarzy Damona.
-Pytaj dalej,mów co chcesz-uśmiechnęłam się po raz kolejny-Po to tu jestem-odchyliłam głowę do tyłu .
Chwila ciszy,która wydawała trwać się w nieskończoność.
-Wiesz kiedy umarłaś,ja....-mówił patrząc w niebo-nie mogłem uwierzyć że Cię nie ma...nie mogłam....nie chciałem się z tym pogodzić-spojrzał w moje oczy.
-Myślę-zaczął-Myślę że zaczynałem Cię kochać.Chciałem abyś była tylko moja na zawsze..A potem ..potem mój ojciec poinformował mnie o twoim wypadku-robił kółka kciukiem na mojej dłoni.Wiedziałam o tym mimo że nic nie czułam.
Nie zachowywał się teraz jak Damon Salvatore,seksowny podrywacz.
Teraz był po prostu Damonem,szczerym,wyznającym swoje uczucia  facetem.
Wiedziałam doskonale że pozwalał sobie na to tylko i wyłącznie ze względu na sen.
Ze względu na to  że jestem już całkiem martwa.Przynajmniej on myślał że jestem.
-Byłem człowiekiem,naiwnym i żałosnym-skrzywił się
-Nie prawda Damonie-zaprzeczyłam-Spójrz na mnie-poprosiłam lekko odwracając jego twarz.
-Nigdy nie byłeś żałosny-zaczęłam szczerze-Uczucia nie są oznaką słabości lecz siły-dodałam 
Prychnął
-Może w świecie duchów-odezwał się kpiarskim tonem-Czasy się zmieniły Elizabeth-skończył szorstko
-No cóż-powiedziałam-Może porostu tego nie rozumiem-Wzruszyłam obojętnie ramionami
Kłótnia nie miała sensu. 
-Zaraz się obudzisz-powiedziałam wyczuwając zmianę atmosfery-Mamy kilka minut-dopowiedziałam
Spojrzał na mnie z rozczarowaniem.
Zmiana scenerii,mieszkanie w Chicago
-Przyszłam się pożegnać Damonie-odezwałam się słabym głosem-To nasze pożegnanie-pojedyncza łza spłynęła mi po policzku .
-Już nigdy się nie spotkamy....prawda?-Zapytał bez emocji
-Nie..nie spotkamy się-odpowiedziałam
-Ile czasu nam zostało ?-Wpatrywał się w podłogę.
-2 minuty-stwierdziłam 
-Więc mam czas by zrobić to-stwierdził przyciągając mnie do siebie i całując.
D


 W tym momencie przestałam myśleć,przyciągnęłam go do siebie opierając się o ścianę.Dzięki moim wysokim butą byłam mniej więcej na wysokość jego ust.
Nie czułam jego dotyku,nie było mnie  tu cieleśnie.Jednak czułam ciepło ogarniające moje serce.
Gdy pocałunek się  skończył ściągam pierścionek z lewej dłoni i podałam Damonowi.
-To tylko sen -wyszeptałam-Ale naprawdę tu byłam,daj to dziewczynie którą pokochasz-powiedziałam wciskając mu srebrny pierścionek w rękę.
-Do widzenia Damonie,zawsze będę Cię kochać-wyszeptałam po raz ostatni i składając delikty pocałunek na jego ustach,wyszłam z jego umysłu.

Koniec snu

Zanim  ruszyłam do drzwi spojrzałam po raz ostatni na Damona.
By następnie odwiedzić bar.
Zdecydowanie potrzebowała drinka.


Damon obudził się zaledwie sekundę po wyjściu Elizabeth.
Pamiętał każdy szczegół swojego snu,otwierając zaciśnięta pięść dostrzegł w niej pierścionek.
Małą srebrną błyskotkę która ostatecznie przekonała go o prawdziwości snu .
Elizabeth tu była,przyszła się z nim pożegnać.
To była ich ostatnia rozmowa.
Wyłączywszy uczucia Salvatore udał się do baru....na małe polowanie.

Elizabeth topiła smutki w martini.
-Więc to koniec-pomyślała Elizabeth -ostatecznie pożegnała się z Damonem-stwierdziła obracając się tyłem do baru.
-Udało się-stwierdziła-Więc czemu się nie cieszę?
Rozglądnęła się po barze,koło stołu bilardowego stała Bonnie wraz z Caroline oraz Stefanem.
Wszyscy bezpieczni,dzięki Bogu blondynka nie miała się na razie o co martwić.
 -Podać coś jeszcze ?-zapytał znajomy jej głos
Powoli obróciła głowę.Za barem stał Matt prawdopodobnie zastępując chwilowo kolegę barmana.
-Cholera- przeklinała w myślach-Ok,uśmiech na twarz i jedziemy z Bellą.
-Nie dziękuje-powiedziała uśmiechając się promiennie

Matt pokiwał głową,zdziwiony nagłą zmianą nastroju dziewczyny po czy odszedł kawałek ścierając blat.
Dziewczyna westchnęła z ulgą ,ostatnie na co miała ochotę to wymyślanie kłamstwa na poczekaniu.
To oczywiste że gdyby spytał co się stało nie powiedziała by mu prawdy.
-Ciężki dzień?-zapytał znajomy głos koło ucha.
-Nawet bardzo-odparła starając się brzmieć naturalnie,koło niej nie usiadł nikt inny jak Damon Salvatore we własnej osobie,a wraz z nim jego seksowny ironiczny uśmieszek.
-Nie poznaliśmy się oficjancie-zauważył Salvatore-Jestem Damon-wziął jej dłoń by złożyć na niej delikatny pocałunek.
Był to jego stary trik,zawsze działający na kobiety.
-Miejscowy Playboy co ?-Zapytała wcielając się w rolę Panny Smith-Jestem Bella-powiedziała gdy
wampir puścił jej rękę.
-Przepiękne imię piękna*-odpowiedział Salvatore- Tak więc Bello -popatrzył jej w oczy
-Od dziś będziesz mi posłuszna-starał się ją zauroczyć
-Jasna cholera-pomyślała niebieskooka,nie pozostało jej nic innego jak udawać uległość.
-Od dziś będę Ci posłuszna-odpowiedziała głucho,udając zauroczoną
-Podasz mi swój numer i kiedy zadzwonię spełnisz każdą z moich próśb
-Spełnię każdą z twoich próśb-powtórzyła 
-A teraz zapomnij o tej rozmowie-zakończył odwracając wzrok
-Wiesz co?-powiedziała blondynka-Dam Ci mój numer-napisała liczby na serwetce długopisem wyjętym z torebki i podała wampirowi.
-Świetnie-odpowiedział Salvatore z firmowym uśmiechem.

Gdy jej telefon zadzwonił kilka godzin  póżniej niemal natychmiast udała się do domu Salvatorów.
-Coś czuje że to będzie przedstawienie mojego życia-powiedział w myślach-Mam przejebane-dodała cicho wzdychając by za chwilę zapukać w drewniane drzwi.



*Bella* po włosku piękna,ładna .
Czytanie=Komentowanie :) :)



6 komentarzy:

  1. Super! ;)
    Fajnie, że urozmaicasz tekst obrazkami z serialu. Dzięki temu jest jeszcze ciekawszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, czekam na następny rozdział!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww *-* Słodko się rozkręca, Elizabeth będzie miała sporo pracy by się nie wydać :)
    Co do bloga cieszę się, że tak wiele zmieniłaś. Jest coraz lepiej i te tło niesamowite xD
    Jedynie co jakiś czas zdarzają się małe literówki, ale pewnie szybko je wyeliminujesz :)
    Pozdrawiam
    http://the-sound-of-your-heart-beating.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Romantico zaistico :)

    http://blog-na-luzie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się doczekać dalszej części. Jestem strasznie ciekawa "uległej Elizabeth" i w głębi duszy już chcę, żeby Damon poznał prawdę. Informuj mnie dalej! ;)

    http://messedupworldxoxo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń