wtorek, 26 sierpnia 2014

Razdział 8. -Phii, a czy ktoś powiedział że kiedykolwiek byłam grzeczna?

Elizabeth wstrzymała oddech po czym zerkając ukradkiem na Damona u jej boku otwarła drzwi.
Szatynka ledwo przekraczając próg wpadła blondynce w ramiona.
 -Hej Char-zaśmiała się blondynka,tęskniła za przyjaciółką.
-Bells tak strasznie tęskniłam-zapiszczał brązowooka puszczając wampirzyce  jednanie na sekundę by ponownie ją uściskać.
El ulżyło kiedy przyjaciółka użyła jej fałszywego imienia,jeden błąd i Damon dowiedział by się o wszystkim.
-Ja też tęskniłam ale obawiam się że zaraz mnie udusisz-śmiała się dalej Elizabeth
-Hej ja też tu jestem-odezwał się znajomy głos za plecami Char
-Markus!-Niebieskooka przytuliła chłopaka a ten uniósł ją lekko
-Hejka mała-przywitał się przyjaciel,ponieważ sam mierzył 180 cm a jego przyjaciółka jedynie 158,Eli zyskała przezwisko "mała" już lata temu.

Kiedy dwójka wampirów   łaskawie wypuściła wampirzyce z objęć,nadszedł czas na przedstawienie pewnego bruneta dwójce przyjaciół.
Gdy Markus i Charlotte wnieśli swoje bagaże,a raczej kiedy Markus wniósł ich bagaże.
Elizabeth zabrała głos.
-Damonie to moi przyjaciele Char -wskazała na szatynkę -I Markus-wykonała ten sam gest wskazując chłopaka
-A to jest Damon ,..-Eli nie bardzo wiedziała jak określić ich relacje
-Chłopak-dokończył brunet po czym pocałował Char w rękę i wymienił się tzw "męskim powitaniem" z Markusem.
 -Miło nam Cię poznać Damonie-uśmiechnęła się Charlotte.
Blondynka już wiedziała że tej nocy będzie musiał opowiedzieć wszystko o nowym "chłopaku"
przyjaciółce.
Nie obędzie się bez "przyjacielskich ploteczek".


15 minut później....
Wszyscy siedzieli w salonie,atmosfera była przyjacielska.Mimo wielu tajemnic,wszyscy dogadywali się ze sobą wyśmienicie.
Opowiadali różne historie związane z Eli,nie zdradzając przy tym że niektóre miały miejsce np 50 lat temu.
Mówili jakby wszystko zdarzyła się zaledwie wczoraj,zmieniając niektóre szczegóły które mogły by zdradzić tożsamość Elizabeth.
Śmiali się starając się zachowywać całkowicie naturalnie.



-Więc Bellsi kiedy wracasz do Nowego Orleanu ?Wszyscy tęsknią-zapytała po chwili szatynka,w ten sposób próbowała się dowiedzieć kiedy blondynka kończy "misje".
-Nie mam bladego pojęcia-odpowiedział szczerze blondynka-Jak na razie zastane trochę w Mystica-dodała po chwili.
-Byłaś w Luizjanie ?-zapytał Damon zaciekawiony
-Och tak,pojechałam tam odwiedzić ciotkę w lipcu wraz z Char i Markusem-naciągnęła lekko prawdę niebieskooka
-I przyjechałaś tu,mimo że mogłaś zostać w Nowym Orleanie-zapytał Damon
-Mhm-zgodziła się
-Czemu tu w ogóle jesteś,zostawiłaś takie miejsce jak Luizjana dla tego miasteczka?-śmiał się szczerze Damon a Eli wraz z przyjaciółmi razem z nim.
-Tak widocznie mam trochę nie równo pod sufitem-zaśmiała się blondynka ,odchylając głowę by spojrzeć brunetowi w oczy.
Od kiedy usiedli,wampir obejmował ją ramieniem gdy ona opierała się o jego klatkę piersiową.
-Spędziliśmy razem połowę wakacji -dodała uśmiechnięta wampirzyca o brązowych włosach.
-Muszę przyznać że było  świetnie- dopowiedział  Markus

Nowy Orlean
Lipiec 2014 
Czwartek
*Miesiąc przed przyjazdem do Mystic Falls*


Because you know I love you...
Because you know I love you!!


Śpiewały ile sił w płucach Eli i Charlotte 
Piosenka  usłyszana  wczoraj w barze nie dawała im spokoju.
Krążyła im po głowie bez końca,co było głównym powodem śpiewania jej na cały głos  wraz z  wokalistką której głos aktualnie wydobywał się ze wszystkich głośników znajdujących się w mieszkaniu trójki przyjaciół.

I had that awful feeling
That I needed help!!


Jeszcze niczego nie spodziewający się Markus otworzył drzwi do mieszkania.
Niemal od razu zalała go fala muzyki i wokal wampirzyc skaczących po jednym z łóżek,
wzruszywszy ramionami dołączył do przyjaciółek.
Po 15 minutach zabawy i przesłuchaniu piosenki po raz setny cała trójka opadła na łóżko,śmiejąc się w głos.


Był początek lipca,przyjaciele przyjechali do Nowego Orleanu pod koniec czerwca. 
Markus właśnie wrócił z misji  trwającej około miesiąc,Charlotte i Elizabeth także 
zakończyły krótkie obeznanie w Chicago,likwidując przy tym wyznaczone osoby.
A mianowicie dwójkę wampirów terroryzujących miasto,za bardzo rzucali się w oczy co nie spodobało się pewnej osobie.
Osoba ta była jedną z wtajemniczonych*więc niemal natychmiast zgłosiła się do Strażników.
Każdy z strażników otrzymywał misje,długość jej zależała od kwalifikacji bądź kaprysu osoby wtajemniczonej w organizacje.
Markus ,Charlotte i Elizabeth byli jednymi z najlepszych agentów,jeśli misja była "wyjątkowa" zgłaszano się właśnie do nich.
Jednak jak na razie cieszyli się czasem wolnym.
Brali udział w fantastycznych festynach,tańczyli i bawili się do upadłego.
To były ich wakacje.


-Zapomniałabym!-Krzyknęła  Char podnosząc się z łóżka w wampirzym tempie-Nie zgadniecie co znalazłam na komputerze.

-Nie zgadniemy,ale pewnie zaraz nam powiesz-uszczypliwie stwierdził M po czym uśmiechnął się ,mimo to został zdzielony poduszką po głowie.
-Znalazłam-zrobiła krótką przerwę dla efektu-Folder ze zdjęciami!!
Elizabeth i Mark westchnęli automatycznie,wiedzieli co teraz nastąpi 
-Byłam niemal pewna że nie zgrałam zdjęć i aparat został w naszym mieszkaniu na Manhattanie a tu taka niespodzianka!!-Uśmiechnęła się 
Zdjęcia były jedną z pasji Charlotte,zaraziła się owym hobby od swojego byłego chłopaka,Dallasa.
Był on bowiem zawodowym fotografem.
Często nagrywała także krótkie filmiki,pod koniec wakacji oglądali wszystko razem wzięte i śmieli się do rozpuku,byli wtedy wdzięczni Char za jej obsesyjną dokumentacje wspomnień.
 -Proszę-pisnęła wampirzyca robiąc słodkie oczka 
-No dobra -zgodzili się przyjaciele na co szatynka krzyknęła radośnie.

 20 minut póżniej wszystkie zdjęcia z znalezionego folderu były już przejrzane.
Przyjaciele leżeli teraz koło siebie,fotografię rozbudziły wspomnienia.
-Pamiętasz jak pobiliśmy się na poduszki  ?-Zapytała Eli Markusa
Ten zaśmiał się szczerze
-Takk,zdecydowanie pamiętam-teatralnie złapał się za głowę
-Kiedy to było?-śmiała się Char
-Chodziłaś wtedy podajże z Jasonem-Stwierdził M
-Walczyliśmy gdy byłaś na"  romantycznej kolacji" -śmiesznym akcentem zaakcentowała ostatnie dwa słowa El
-O co poszło?-pytała dalej brązowooka
-O to kto  robi jedzenie -odpowiedział Markus
-Skopałam mu tyłek-powiedziała z uśmiechem Elizabeth
Wampir szturchnął ja lekko w bok 
-Chwalipięta-westchnął-Wszyscy wiedzą że dałem Ci wygrać -dodał żartobliwie
Teraz to blondynka go szturchnęła
-Chciałbyś Denaver  -zaśmiała się Eli  nazywając Markusa po nazwisku.
-Ej a tak w ogóle pamiętacie jeszcze" niegrzecznego chłopca" Char  Milesa?-Zapytał Markus
-Ale z was mendy-udała obrazę brązowooka
Miles był jednym z chłopaków szatynki,przyjaciele wypominali jej okres gdy wolała "niegrzecznych chłopców".
-No cóż jeśli mowa o "niegrzecznych chłopcach"  pamiętajmy również o Calebie- Char posłała blondynce znaczące spojrzenie 
Eli przewróciła oczami 
-I kogo tu ciągało do bycia niegrzecznym co ?-śmiał się Marcus
Caleb i Eli nienawidzili się...no przynajmniej z początku.
Potem ich relacja stała się nieco bardziej....skomplikowana

-Phii, a czy ktoś powiedział że kiedykolwiek byłam grzeczna -blond wampirzyca wykonała sugestywny gest brwiami
Po czym wszyscy wybuchli śmiechem 
  -Nie śmiej się M ,nie byłeś lepszy-stwierdziła Char 
-No właśnie,pamiętasz swoją "genialną" dziewczynę cukiereczka ?-Zakpiła żartobliwie Eli,wszyscy doskonale wiedzieli że do najmądrzejszych "cukiereczków" Kelly nie należała.
Markus skrzywił się na samo wspomnienie dziewczyny.

 Mystic Falls
Obecnie

-Podobały mi się festyny-dodała Elizabeth
-Tak ludzie potrafią się tam bawić-przyznał siedzący obok brunet.
 -Byłeś tam?-zapytał zaciekawiony Markus
-Raz czy dwa-odpowiedział Damon obojętnie
-Mi podobał się karnawał-oznajmiła Charlotte
-Tak,było świetnie-stwierdziła blondynka.

 Nowy Orlean 2014
Środek Lipca
Piątek
*Pół miesiąca przed przyjazdem do Mystic Falls *
Całe ulice zapełnione były przebierańcami tańczącymi w rytm muzyki.
Festyn charakteryzował się swoimi dziwactwami,maski przedstawiające czaszki,stare suknie rodem z czaro-białych filmów czy przechadzka po cmentarzu.
Tym razem tematem  przewodnim festiwalu był bal przebierańców. .
Uczestnicy zabawy  poruszali się w rytm muzyki mimo deszczu.
Wszystkie style tańca prezentowały się tej nocy na ulicach Nowego Orleanu , salsy po street dance.
Blondynka tańczyła kręcąc się  niczym baletnica ,za którą zresztą przebrała się na te okazje.Rozciągała szeroko ręce i patrzyła w  niebo mieniące się tysiącami gwiazd.Jej biała sukienka wirowała a dziewczyna śmiała się w głos.


Czuła się szczęśliwa.
Bez zmartwień.
Nagle jedna z przebierańców popchnął ją lekko,zachwiała się wpadając w ramiona przechodzącego chodnikiem mężczyzny.Nie był przebrany.
-Oj bardzo przepraszam-odezwała się szybko
-Nic się nie stało-odpowiedział nieznajomy.
Uśmiechnęli się do siebie.
Niebieskooka całą noc spędziła w towarzystwie mężczyzny był on dżentelmenem  jakich mało ,musiała to przyznać.Rozmawiali,obserwowali przebierańców ,spędzili razem cudowną noc....   tak po prostu. 
Mimo że mieli się już prawdopodobnie nigdy nie zobaczyć.
Mimo że nieznajomy nawet nie złapał jej za rękę..

Mystic Falls
Obecnie
-Najgorsze chyba były skacowane poranki-zażartował Markus
Wszyscy wybuchli śmiechem
 

Nowy Orlean
Sobota dzień po karnawale
Ranek.

Lekko skacowana wampirzyca wyszła jeszcze w wczorajszym stroju przed kamienice siadają na murku z filiżanką kawy.
Czekała na osobe mających dostarczyć jej materiały na temat następnej misji.

 -Dzień dobry-usłyszała znajomy głos-Wszytko w porządku?-zapytał
Podniosła głowę ,ujrzała twarz nieznajomego który zaledwie kilka godzin temu uratował ją przed upadkiem,by bawić się z nią całą noc.
-Hej-uśmiechnęła się-Tak,wszystko ok-dodała 
Rozglądnął się dokoła.
-Przepraszam,może to dziwnie zabrzmi ale nie widziałaś tu może niskiej dziewczyny-zapytał prezesując okolice wzrokiem-Byłem z nią umówiony na ósmą pod kamienicą.
Nagle prawda dotarła do ich obojga.
-To Ty -wyszeptał
Blondynka wstała.
-Tak oto jestem-wzruszyła ramionami- Wyjeżdżasz  tej nocy  ?-zapytała,było to hasło .
-Gdy zegar wbije północ-dokończył,teraz miała pewność że dostojny mężczyzna stojący tuż przed nią 
jest osobą od przekazania informacji.
Wyjmując teczkę zza marynarki podał ją wampirzycy.
-Cóż za niespotykany zbieg okoliczności-odezwał się po chwili szatyn.
-Z całą pewnością zaskakujący -mruknęła niebieskooka-Więc..kim jesteś ...?-zapytała ciekawa blondynka
-Bliską osobą tego który zlecił Ci tą misje-odpowiedział zgodnie z prawdą brązowooki
-Jak bliską?-wrodzona ciekawość dawała się  Elizabeth we znaki
-Mógłbym rzec jedną z najbliższych-nigdy nie dawał prostych odpowiedzi
Eli pokiwała głową po czym odwróciła się w stronę drzwi frontowych.
-Elizabeth?-usłyszała 
Przekręciła głowę w stronę szatyna
-Na prwde miło było Cię poznać-przyznał grzecznie 
Niebieskooka weszła do budynku,przystanęła na chwile z lekkim uśmiechem po czym ruszyła przed siebie.

 Wtajemniczona*-osoba która wie o Strażnikach.
Czytanie=Komentowanie 

piątek, 22 sierpnia 2014

Liebster Blog Award czyli w skrócie- LBA - Nominacja ♥ ;)

Hejka wampirki :*
Dziś wyjątkowy post z tego względu że zostałam nominowana do LBA !! ;)
 Czego zresztą  nigdy  powtarzam nigdy bym się nie spodziewała i wciąż nie mogę uwierzyć  ;)
 To naprawdę zaszczyt za który z  całego mojego wampirzego serca dziękuje  Klaudii która mnie nominowała ♥

Zapraszam i polecam wszystkim jej bloga :
Link:
Blog Klaudii :)

Krótko o LBA : 


Nominacja Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera  w ramach uznania
za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie
obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody,
należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cie nominowała.
Następnie ty nominujesz 11 osób, informujesz ich o tym oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.
Oto odpowiedzi na pytania zadane przez Klaudię której jeszcze raz bardzo dziękuje :)

1. Czy blogowanie sprawia ci przyjemność?
Tak szczerze to ogromną,kocham pisanie a pokazanie moich "wypocin" innym i ich ocena daje mi siłę by dalej pisać ♥

2. Czy już wcześniej miałaś/miałeś przygodę z blogowaniem?
Tak,początkowe próby były całkowita klapą ,przez jakiś czas pisałam bloga z kuzynką (także opowiadanie). Jednak w końcu byłam zmuszona usunąć bloga  gdyż ja i kuzynka  mieszkamy daleko od siebie i nie miałyśmy czasu się nim zajmować.

3. Masz już plany na przyszłość?
 Nie wiele ;) Moje plany wiążą się głównie z dalszym pisaniem,ukończeniem szkół  oraz przyszłością  z moim ukochanym chłopakiem♥
*Odpukać żeby nie zapeszyć* ;)


4. Masz jakieś zwierzęta w domu?
Owszem,kota.
Zwie się 
Księżniczka Fiona :) 

Byłam kiedyś fanką Shreka
....no dobra dalej jestem ;)
5. Jak często marzysz?
Za często gdyż bujam w obłokach niemal cały czas :)

6. Myślałaś/myślałeś kiedyś o porzuceniu blogowania?
Może przelotnie owszem ,jedna chyba ani razu nie zdarzyło mi się  zastanawiać nad tym dłużej niż kilka sekund.

7. Gdzie chciałbyś/chciałabyś pójść na pierwszą randkę?
Hm...ciężko powiedzieć ,osobiście na pierwszej randce byłam na spacerze 
więc myślę że odpowiedz brzmi :
na spacer ;)
8. Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?
Oj kocham czytać ale filmy tez mają to coś.... jednak jeśli muszę wybierać to....
chyba książki :) 

9. Czy pasjonujesz się kolekcjonowaniem?
Tak,jeśli coś na prawdę mi się spodoba to koniec cały pokój zawalony ;)
Dlatego mam wiecznie taki bałagan wcale nie dlatego że jestem leniem....;)

10. Jaka piosenka poprawia ci nastrój?
Jest ich chyba miliony ....ciężko mi wybrać :c
Ta na pewno pomaga gdy ktoś minie zdenerwuje:
A ta na przykład  gdy mam zły dzień:

 11. Czy masz jakieś zajęcie w pochmurne dni? 
  
Rozmawianie godzinami przez telefon ;) 
oraz 
pisanie,tańczenie,czytanie itd


Nominowani : 
 Pytanka : 
  
1.Jak się czujesz gdy czytasz komentarze na blogu?
2.Jak zaczęła się twoja "blogowa" przygoda? Co Cię zainspirowało ? 
3.Czy twoi znajomi/przyjaciele wiedzą o twoim blogu ,czytają go?
 4.Ulubiony YouTuber/Vloger?
 5.Ulubiony film ?
 6.Ulubiony aktor/aktorka ?                                
   7.Pierwszy kawał który przychodzi Ci do głowy ?
   8.Chciałabyś/Chciałbyś  zostać wampirem?                                 
   9.Ulubiony serial?                                   
  10.Ile blogów prowadzisz ?                               
  11.Piosenka bliska twojemu sercu ?            

 Ok to by było na tyle życzę powodzenia w odpowiadaniu na pytania  i zachęcam do  czytania blogów które nominowałam bo są naprawdę świetne :)
                     
                                     
                                                                  Goodbye vampires :*






Rozdział 7. -Och Charlotte przefarbowanie się na brąz nic nie dało i tak jesteś przysłowiową ,głupiutką blondynką....


!Uwaga rozdział zawiera sceny podchodząc pod kategorię Erotyczne ,czytasz na własną odpowiedzialność.!

Obudziły mnie pierwsze promienie słońca muskające moja twarz.Mimo że prawdopodobnie spałam tej nocy jedynie kilka godzin czułam się wypoczęta.Otwierając zaspane oczy odkryłam że nie mogę się ruszyć,a moja '"poduszka" unosi się i odpada   co sekundę w wyrównanym rytmie.Dalej leżałam w ramionach Damona przytulona do umięśnionego torsu.
-Został-pomyślałam po czym uśmiechnęłam się do samej siebie.Mimo że będę musiała cały czas udawać człowieka ,byłam szczęśliwa.
Poleżałam jeszcze chwilę w ramionach starszego Salvatore po czym wyślizgując się z uścisku na paluszkach zeszłam do kuchni.Nie miałam serca go budzić.
-Usnęłam w ubraniu-przypomniałam sobie już całkiem rozbudzona
Moje walizki ciągle stały w salonie,więc nie musiałam udawać się na górę.
Poszłam do łazienki na dole,była połączona z pokojem o lawendowych ścianach.Ciekawiło mnie do kogo należał.
Dziękowałam Bogu że zniosłam kosmetyczkę na dół po wczorajszej "relaksacyjnej kąpieli " w łazience na piętrze .

Po szybkim prysznicu zastanawiałam się w co do cholery mam się ubrać ?
Zazwyczaj z rana przebrałabym się w mój "zestaw domowy" ,czyli ogółem wygodne ciuchy nadające się tylko do leniuchowania przy dobrej książce.Jednak biorąc pod uwagę seksownego faceta na piętrze zdecydowałam się na codzienny strój.

Zaparzyłam kawy, nawet jako wampir jestem od niej wprost uzależniona.Pamiętałam że Damon zwykł pić kawę z samego rana jako człowiek.Teraz nie byłam pewna co do jego nawyków.
Bo co jak co ale przez ponad 100 lat coś mogło się zmienić prawda ?
Przypomniałam sobie o koszuli pożyczonej mi przez bruneta,prawdopodobnie leżała w suszarce.
Postanowiłam wyprasować ją i oddać starszemu Salvatore,w końcu tak jak ja zasnął tej nocy w ubraniu.


Obudziłem się samotnie.Słyszałem jak blondynka krząta się po kuchni nucąc coś pod nosem.
Niezwłocznie udałem się wampirzym tempem w tamtym kierunku.
Stała do mnie tyłem,w obcasach była o wiele wyższa niż zazwyczaj jednak nawet dodając sobie centymetrów sięgała mi jedynie do nosa.
Objąłem  ją od tyłu w pasie 
-Dzień dobry księżniczko-wyszeptałem jej do ucha.
-Dzień dobry-odpowiedziała z uśmiechem po czym pocałowała mnie w policzek.
Jeszcze nigdy nie zostałem obdarowany przez nią tym gestem.
Wydawało mi się czy zaczęliśmy funkcjonować jak w  miarę normalna para ?
Jak ja i Andie ?
Szczerze gdyby była inną dziewczyną pewnie jeszcze dziś rozerwałbym jej gardło.
Nie pozwalając sobie na żaden związek.
Ale coś w niej sprawiło że nie chciałem żadnej innej.
-Wyprasowałam Ci koszulę -powiedziała podając mi kubek kawy-Wybacz nie mam pojęcia czy lubisz kawę ale postanowiłam że nie dowiem się puki nie sprawdzę-mrugnęła do mnie z zadziornym uśmiechem
-Uwielbiam-stwierdziłem całując jej szyje ,byłem głodny jednak nie miałem zamiaru psuć jej dobrego humoru.Zwłaszcza teraz gdy odchylała głowę z rozkoszy-Masz dobry humor -wyszeptałem całując płatek jej ucha
-Czuje się dobre-powiedziała,oderwałem usta od dziewczyny by popatrzeć jej w oczy-Po raz pierwszy od dawna,mam ochotę na dzień bez zmartwień-Wzruszyła ramionami po czym stanęła na palcach by sięgnąć moich ust  by musnąć je delikatnie swoimi .
-Dodatkowo-dodała-Moi przyjaciele przyjeżdżają po południu -znów uśmiech,szczery i zarezerwowany dla mnie.
-Wspólna kąpiel?-zapytałem mimo że byłem niemal pewny że odmówi
-Pod warunkiem że Ty przygotujesz-mrugnęła do mnie,po czym pewnym krokiem udała się do salonu


Charlotte czyli wysoka brunetka o brązowych oczach i zapierającej dech w piersiach urodzie była najlepszą przyjaciółką Elizy od ....wieków!
Dziewczyny poznały się jeszcze za "czasów człowieczeństwa" ,po przemianie ich przyjaźni nie rozpadła się lecz wzmocniła i przybrała na sile. 
Gdy brunetka odebrała telefon od przyjaciółki  zmartwiła się nie na żarty,od razu zarezerwowała bilety  lotnicze i zaczęła "wielkie pakowanie".
-Gdy to wszytko się skończy -myślała-Ja i E pójdziemy na ogromnie światowe zakupy-postanowiła wpatrując się w małe samolotowe okienko.
"Światowe zakupy" wampirzyc  polegały na zaliczeniu w tydzień kilku krajów i kilkudziesięciu najlepszych sklepów.
 Mimo że dziewczyny były jak ogień i woda ,już dawno temu stały się niemal siostrami.
Wysoka Char oraz  niska Elizabeth szybko stawały się popularne gdziekolwiek by nie zamieszkiwały.Obie szczupłe,piękne i miłe.Gwiazdy każdego przyjęcia.
Do puki jedna z nich nie wyjeżdżała  na tzw "misje". Zazwyczaj nie widywały się przez ten okres.
Jednak teraz będzie inaczej,tym razem Eli potrzebuje pomocy Char.A ona  nie ma zamiaru jej zawieść.

Markus....Markus to zupełnie inna historia.
Eli przyjaźniła się z nim w dzieciństwie.Gdy osiągnęli wiek 14 lat ich drogi się rozeszły.
Markus przeprowadził się do innego miasta gdyż jego siostra Margaret wychodziła za mąż za bogatego dziedzica,który upierał się by rodzina panny młodej zamieszkała w jego rodzinnym pałacu.
Ich następne spotkanie było dość nieoczekiwane.
Oboje czekali za przyjaciółkę,każde z nich tego wieczoru miało poznać "tajemniczą osobę",którą owa przyjaciółka miała przyprowadzić.
Przyjaciółką obojga okazała się Charlotte  ,Markus miał poznać El a El Markusa.
Widok miny Char gdy okazało się że M i E znają się z dawnych czasów był po prostu bezcenny.
A było to w roku 1960.
Od tamtego wieczoru stali się przyjaciółmi ,trójka wampirów która nie spodziewała się
co będzie robić dwa lata później.



A dokładniej dwa lata i cztery miesiące później,gdy  przyjaciołom złożono propozycje.
Mieli dołączyć  do obrońców ciemności .


-Pacan jak zwykle się spóźnia- mruczała pod nosem Char siedząc w lotniskowej kafeterii.
-Ten pacan Cię słyszy-rozległ się znajomy głos za plecami brunetki na stołku koło niej siedział Markus.
-Marcus pacanie jak dobrze Cię widzieć-przytulili się

-Och Charlotte przefarbowanie się na brąz nic nie dało i tak jesteś przysłowiową  ,głupiutką  blondynką-ucałował przyjaciółkę w policzek.Po czym oboje wybuchli serdecznym śmiechem.
Obrażenia się na wejściu było już tradycją trójki przyjaciół ,jednak teraz musiało się bez El.
Przynajmniej na razie
-Ciekawe czy odważysz się powiedzieć tak do Eliz cwaniaczku-zaśmiała się wampirzyca
-Jeszcze życie mi miłe-uśmiechnął się Markus
-Boże jak dawno się nie widzieliśmy-stwierdziła Char
-Wieki -zawtórował wampir.
-Ile.... dwa dni ? -zaśmiała się  brązowooka
-Trzy,trzy dni potwornej męki bez Ciebie i El -westchnął teatralnie łapiąc się za serce.
Po czym po raz kolejny tego dnia wybuchli śmiechem.
-Co dała Ci czarownica ?-zapytała Char gdy szli do wyjścia-No wiesz co zaczarowała żebyś mógł udawać człowieka.
Markus wskazał czarny sygnet znajdujący się na prawej dłoni chłopaka ,tuż obok na następnym palcu prezentował się drugi z niebieskim oczkiem.
-A Tobie?-Przyjaciel był równie ciekawy
Charlotte wskazała bransoletkę na lewej dłoni.
Popatrzyli na siebie z wątpliwościami wypisanymi na twarzy.
Udawanie człowieka przed innymi z wampirzej rasy może wcale nie być tak łatwe jak im się wydaje....

W łaziec paliły się jedynie świece,cała wanna wody pokrytej pianą aż prosiła się by do niej wejść.
Jednak w owym pomieszczeniu nikogo nie było.
Eliz szła na oślep przez salon prowadzona za rękę przez Damona.Ten jednak nie był na tyle cierpliwy aby poczekać aż blondynka samodzielnie  prowadzona przez niego dotrze na piętro więc ,wniósł ją  po schodach  by następnie postawić ją w łazience bez większego problemu .
-Damonie mogę już zdjąć tą przeklętą opaskę- zapytała zniecierpliwiona blondynka.
-No cóż..miałem zamiar Cię rozebrać ale jeśli sama chcesz się męczyć to proszę bardzo -odpowiedział zadziorne wampir całują dziewczynę w nos jednocześnie zdejmując opaskę z oczu dziewczyny.
-Haha bardzo...-dziewczyna rozejrzała się po łazience ,zaparło jej dech w piersiach-śmieszne-dokończyła nie wierząc własnym oczom.Z zwykłego pomieszczenia z wanną i toaletą, pokój zmieniła się w klimatyczną krainę pachnącą świeczkami i dopiero rozlanym do kieliszków winem.
-No cóż mówiłaś że jeśli wszystko przygotuje-stanął za nią,szepcząc do ucha-To weźmiemy kąpiel więc...?-Nie musiała się odwracać by wiedzieć że na twarzy ma swój firmowy łobuzerski uśmiech .
 Scena podchodząca pod kategorie  Erotyczna czytasz na własną odpowiedzialność

-Jest pięknie-pochwaliła,zaczarowana nastrojem.Pocałowała wampira krótko w usta po czym ruchem ręki kazała mu się odwrócić.
 Brunet jedynie przewrócił oczami ,odwracając się posłusznie.
Zdenerwowane lekko Elizabeth rozbierała się powoli.Pośpiesznie jednak ułożyła w kostkę spodnie i bluzkę ,obok kładąc  buty.Potrzebowała chwili aby zebrać się w sobie, po czym zdjęła koronkowe majtki a następnie stanik  i w zawrotnym tempie weszłam do wanny obejmując rękami kolana.


Oczywiście przez te 184 lata nie byłam święta,lubię czuć się seksowna, kusząc  niewinnych facetów  jednak przy Damonie....jego opinia, to czy mu się spodobam,mimo że to może płytko zabrzmi była dla mnie bardzo ważna.To jemu chce się podobać ,nie obchodziły  mnie już słowa innych mężczyzn.Nawet jeśli miło mi gdy ktoś na ulicy  oglądnie się za moją osobą.To właśnie dla Damona chce być piękna.Ale czy jestem....?W jednaj chwili wyparowała ze mnie cała pewność  siebie w obawie przed oceną tego jednego mężczyzny
-Już mogę księżniczko?-zapytał  znienacka
-Tak-starałam się mówić pewnym głosem,ale raczej nie wyszło.
-Wiesz że jeśli nie chcesz bym Cię widział mogę wyjść prawda ?-zapytał miękko nie odwracając się-Masz prawo zmieniać zdanie piękna-oznajmił czekają na odpowiedz
-Choć już do mnie-wyjąkałam,chciałam go mieć przy sobie.
Odwrócił się,po czym  powoli ruszył w moją stronę 

Usiadł w dosyć obszernej wannie przede mną,odsunął delikatnie moje ręce od kolan pokazując że duża ilość piany zasłania wszystko co powinna.Uśmiechałam się nieśmiało,nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam nieśmiała.

Podał mi kieliszek wina,tego mi było trzeba.
Leżeliśmy rozmawiając , po pewnym czasie wstyd minął.
Oparłam się o umięśnioną klatkę Damona gdy on gładził dłońmi mój korpus,przejeżdżał palcami od policzka przez obojczyk,zsuwając się po nagim ramieniu by objąć mnie w tali.
Czułam jak wodzi dłońmi po całym moim ciele,  przechodziły mnie przyjemne dreszcze gdy całował mój kark.
-Jesteś piękna księżniczko -wyszeptał mi do ucha składając pocałunki na mojej  szyi.
-Damonie ....?-zapytałam -Wpatrując się w kieliszek wina-Czy....jesteś głodny?-odwróciłam głowę tak alby patrzeć mu w  oczy
-Ja....nie mam zamiaru do niczego Cię zmuszać Bello- odpowiedział  poważnym tonem, gładząc mnie po policzku
-Wiem -odpowiedziałam,po czym odwróciłam się twarzą do niego,posadził mnie sobie na kolanach.Odchyliłam szyje,odgarnął z niej włosy.
-Księżniczko...-wyszeptał-Spróbujemy w inny sposób,dobrze?-pocałował mnie w czubek głowy by następnie przegryźć skórę znajdującą na na jego dłoni
-Zacznij pić wtedy gdy ja, w porządku ?-pokiwałam głową,przygryzł skórę  po raz kolejny by rana się nie zasklepiła.
Pocałował mnie kilkakrotnie w szyje by następnie wbić w nią ostre kły ,a ja niczym na zawołanie zaczęłam pić słodką ciecz spływającą z jego lewej ręki ,prawą przyciskał do moich pleców.
.Była słodka i niesamowita ,mimo że miałam już krew starszego Salvatore w ustach  teraz  smakowała inaczej.
Przy dzieleniu się  zawsze smakuje lepiej , odurza niczym afrodyzjak.Wszystko działo się szybko,czułam się tak dobrze pijąc życiodajny napój.Miliony uczuć mieszały się z słodkim smakiem krwi doprowadzając mnie na granice obłędu.Wampir gryzący mnie w szyje nie sprawiał mi ból a niesamowitą przyjemność,czułam jak z każdym jego łykiem unoszę się niczym na skrzydłach.Opisanie tego uczucia jest cholernie trudne,powiedziałabym że znajduje się na równi z niesamowitym wampirzym seksem ,odczucia i adrenalina są podobne.Dlatego wampiry w   związkach dzielą się krwią podczas seksu,myślę że po czym takim dobry humor nie znika przynajmniej przez tydzień  .


Wspaniałe odurzenie którego doznaliśmy nie minęło nawet gdy  oderwaliśmy się od siebie
-To było....-nie mogłam wydusić słowa,czułam się zmęczona i jednocześnie pełna energii,osunęłam się w ramionach bruneta.
-Hej-złapał mnie mocno zamykając w silnym uścisku,czułam się jak pijana a nawet nie ma jeszcze jedenastej !!
-Czuje się jak wstawiona-wymamrotałam,byłam prawie pewna że On czuje się równie odurzony jak ja,jednak szybciej "trzeźwieje".
-Głupi naszyjnik-stwierdziłam w myślach bowiem tłumił on zdolność pozwalające na szybką regeneracje po odurzeniu-Głupi wzrost-pomyślałam następnie,z powodu mojego wzrostu "Calineczki"potrzebowałam mniej alkoholu,lub w tym wypadku afrodyzjaku żeby się upić.Mimo to zawsze miała mocną głowę.
Jeszcze raz przeklinałam na naszyjnik,dopiero po kilku minutach usłyszałam że Damon cały czas do mnie mówi.
-Księżniczko.... -szeptał -Ej moja  mała  Calineczko odlatujesz mi-uśmiechnął się odgarniając niesforne blond kosmyki z mojego czoła.
-Też przed chwilą pomyślałam o Calineczce -szeptałam do niego nieprzytomnie
 -Wiem mała,wymamrotałaś mi to -pocałował mnie w czoło-Wstajemy ? - zapytał cały czas trzymając mnie w ramionach
-Nie -zaprotestowałam wtulając się bardziej w ciało bruneta ,było jej tak dobrze-Nie puszczaj mnie,chce Cię blisko -wymruczałam
-W porządku-zgodził się wampir biorąc mnie pod rękę by chwycić ręcznik i wytrzeć zarówno mnie jak i siebie.
Nie protestowałam , nie chciałam by przestawał.
Jednym z białych ręczników owinął zwinnie  wokół mojego ciała ,drugi zawiązał sobie w pasie.
Cały czas był blisko.
Chwycił mnie i w mgnieniu oka znaleźliśmy się na moim łóżku,przytuleni oraz owinięci puchową kołdrą.
-Mówiłem że nie puszczę-wyszeptał całując mnie namiętnie,nie pozostałam mu dłużna.
Przygniótł mnie swoim ciałem do materaca by pogłębić pocałunek.
I właśnie wtedy rozległ się dzwonek mojego telefonu.
Musiałam odebrać,Char nie dała by mi spokoju.
-Halo?-starałam się mówić normalnie,
-Będziemy za 10 minut papatki-odezwała się brunetka po czym odłożyła słuchawkę.
-O co mogło jej chodzić? -zastanawiałam się nieprzytomnie
I nagle mnie oświeciło,spojrzała pośpiesznie na zegar dochodziła 12 !!
W jednej chwili niemal całkowicie wytrzeźwiałam. 
Zaraz południe Char i Markus będą za 10 minut!!
-O Boże o Boże o Boże -chwyciłam się za głowę.
-Hej co jest ?-Damon złapał mnie za ramiona tuląc od tyłu
-Moi przyjaciele właśnie dojeżdżają ,będą za 10 minut -wyśniłam-A ja leże w samym ręczniku-dodałam zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.To moi przyjaciele,jednak im mniej wiedzą o moim związku z Damonem tym dla nich lepiej.Już i tak pomagają mi w ochronię,okłamałam ich mówiąc że chce się skupić na braciach.Nie mają pojęcia o tym co czuje do ....znaczy o zauroczeniu,nie mają pojęcia o zauroczeniu.
Podniosłam się pośpiesznie z łóżka przytrzymując ręcznik.
-Pomogę Ci -pocieszył mnie wampir-W co się ubierasz?-zapytał widząc mój pośpiech
Wykazałam szybko ręką ubrania oraz czystą bielizna lezące na komodzie,dziękowałam sobie w myślach za to że nie zdjęłam biżuterii biorą kąpiel. Zaoszczędziło mi to czas.Szybko przejechałam szczoteczką od tuszu po rzęsach poprawiając makijaż.
Odwróciłam się w stronę komody,mojej przygotowanej  bielizny ani sukienki  nie było.Spoczywały w rękach Damona.
-Pomóc?-zapytał-Obiecuje uwinąć się w 10 sekund -znów ten uśmiech.
Zamknęłam oczy.W pokoju było ciemno,wszystkie okna były zasłonięte.
Poczułam jak wampir ściąga ze mnie ręcznik i w wampirzym tempie ubiera mnie.Mimo szybkości w jakiej się poruszał jego dotyk był subtelny i delikatny.
-Już-wyszeptał,gdy otworzyłam oczy stał nie wyobrażalnie blisko.Pochylił się lekko,nasze nosy stykały się ze sobą.
-Dziękuje-wydukałam,patrząc mu w oczy -Musimy posprzątać łazienkę i zejść na dół-wyszeptałam wpatrzona w jego błękitne tenczówki
-Mhm-zgodził się,jednak żadne z nas nie poruszyło się nawet o centymetr.Mogłabym zostać w tym miejscu na zawsze,trwając w tej chwili razem z nim.Ale musieliśmy iść.
Stanęłam na palcach i pocałowałam go lekko,po czym poszłam do łazienki by wypuścić wodę z wanny i zgasić świeczki.
Gdy wróciłam do pokoju Salvatore był już ubrany,miał na sobie wyprasowaną przeze mnie koszule i
czyste spodnie.
-Ja Ty ?-zapytałam oszołomiona
-Skoczyłam do domu gdy byłaś w łazience-odrzekł beznamiętnie zmierzając w moją stronę.

Mieliśmy jeszcze 5 minut do przyjazdu Char i Markusa.
Zeszliśmy na dół by spokojnie usiąść na kanapie.
-Widzisz a Ty się bałaś że nie zdążymy-uśmiechnął się Damon 
-Nie wszycy posiadają wampirzą szybkość cwaniaku-odpowiedziałam ze śmiechem.
-Lub nie możemy jej używać przy innych-dopowiedziałam w myślach,robienie wszystkiego w "człowieczym" tempie było potwornie uciążliwe.
-Damonie ?-zapytałam opierając się wygodnie-Czy Ty.... ? Kim właściwie dla Ciebie jestem?-czułam że muszę zapytać.
-Nie chce być tylko twoją zabawką,i czuje że nie jestem-dodałam-Ale właściwie to nie mam pojęcia co myśleć,pamiętam jak zaatakowałeś mnie gdy próbowałam uciec i ....-tłumaczyłam
 Popatrzył na mnie kiwając głową zanim odpowiedział.
-Choć tu do mnie-odezwał się wyciągając ręce,posłusznie przysunełam się by chwile później leżeć w jego ramionach.
-Nie jesteś zabawką-wyszeptał-Przepraszam że Cię zauroczyłem,nie sądziłem że zniesiesz mnie takim jakim na prawdę jestem a początkowo potrzebowałem Cię jako przykrywki przyznaje -mówił dalej
-Ale nie chce żebyś była ze mną bo musisz-ciągnął-Więc ....powiedz tylko słowo a znikne z towjego życia-szepnął pewnie
-Nie,nie chce żebyś znikał-wtuliłam się w niego mocniej-Wiem że inni znają Cię od drugiej strony...-dodałam
-Tak,nie miałbym nic przeciwko gdybyś zostawiła obraz mnie jako "dobrego wampira"  dla siebie-powiedział po chwili-No wiesz mój image* nie może ucierpieć -dodał obdarzając mnie swoim firmowym uśmieszkiem
-Dupek-prychnęłam uśmiechając się 
-Poprawka twój dupek-mrugnął do mnie i pocałował mnie namiętnie-Twoi przyjaciele chyba idą-powiedział odrywając usta od moich
-Ulatniasz się ?-zapytałam kpiarsko
-Wręcz przeciwnie-chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę drzwi-Chętnie zostaną-oznajmił odwracając mnie ku sobie.
Westchnęłam
-W porządku-oznajmiłam-Ale jedna aluzja odnośnie seksu a przysięgam że Cię zabiję-pogroziłam palcem
-Mam wrażenie że znasz mnie lepiej niż ja sam-pogłaskał mnie po policzku lekko całując.
I właśnie wtedy odezwał się dzwonek do drzwi.

Image-czyt.Imicz -Wizerunek

Przeprasza jeśli kogoś rażą takie sceny jak ta pojawiająca się tutaj (mimo ze była w miarę grzeczna ;) ) jednak nie chciałam aby całe opowiadanie było grzeczne i cukierkowe,bo po porostu było by nudno.I całość wiele by straciła ,przynajmniej moim zdaniem ;)

Czytanie=Komentowanie

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 6.Rozmawiał ze mną normalnie,nie jak z przekąską czy zauroczoną zabawką.

Po krótkiej rozmowie telefonicznej ,nareszcie mogłam odetchnąć z ulgą.
Rzuciłam się  na łózko przymykając oczy.
-Boże kiedy to wszytko się tak skomplikowało?-westchnęłam
Ludzie którzy obecnie zbierają informacje na temat obserwowanych oraz chronionych przeze mnie osób będą tu tylko 4 dni.
Przez ten czas to oni "odwalają"moją przyszłą robotę.
Miałam 5 dni na zakwaterowanie się ,w tym czasie  nie muszę się  martwić o moich ''podopiecznych" Jednak nic nie trwa wiecznie,agenci wyjadą za równe 4dni  i wszytko spadnie na moje barki.
Dlatego właśnie zadzwoniłam po Markusa i Charlotte.
Kiedy ja będę grać zauroczoną dziewczynę,będę mogła mieć oko na braci.
Char zajmie się Caroline i Bonnie a Markus Mattem i Marco.
W razie potrzeby wezwą mnie.
Powinni dojechać do Mystic jutro popołudni.

Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
Zostały mi 4 godziny do wieczora.
Siedząc w wannie rozkoszowałam się krwią przelaną do kieliszka przeznaczonego na wino.
Za dwa tygodnie rozpocznie się rok szkolny.
-Może namówię M i C żeby zapisali się ze mną?-zastanawiałam się, mimo że na samo wspomnienie szkoły westchnęłam ciężko-Wyobrażacie sobie iść do liceum po raz 24 ?Macie pojęcie  jak nudne potrafi to być-zamoczyłam głowę w wodzie na samo wspomnienie tych samych nudnych wykładów.
,
Po zrobieniu makijażu i przebraniu w świeże ciuchy *,czułam się o niebo lepiej.
Zeszłam na dół aby umyć kieliszek po krwi po czym wróciłam na piętro.
Nie miałam pojęcie kiedy mam iść do Damona.
Stwierdził że "spotkamy się wieczorem" oczywiście nie określi gdzie i kiedy a ja coraz bardziej denerwowałam się odgrywaniem swojej roli.
Po raz drugi tego dnia rzuciłam się na miękkie łóżko.
Podniosłam się po czym włączyłam wierzę stojącą na białej nocnej szafce by po chwili usłyszeć wstęp jednej z moich ulubionych piosenek. 
Wsłuchawszy się w głos wokalisty czułam jak ogarnia mnie spokój.
Do momentu gdy  nagły powiew wiatru na mojej skórze przerwał chwile relaksu i zastąpił spokój niepokojem.
Odwróciłam się na bok w kierunku źródła chłodu
-Boo-usłyszałam tuż przed moją twarzą,koło mnie leżał Damon.
 
Prawdopodobnie wszedł przez okno w mojej sypialni.
-Witaj piękna-uśmiechnął się z nutką arogancji-Ktoś tu nie podpisał jeszcze umowy-stwierdził bawiąc się kosmykiem moich włosów.
-Jakiej umowy ?-zmarszczyłam nos udając zdziwienie
-Nie potrzebowałem zaproszenia-wzruszył ramionami zakładając niechciany kamyk moich włosów za ucho.
-Zaproszenia..-powtórzyłam wolno oczekując wyjaśnień.
-Osoby mieszkające przed tobą w domu nie żyją-stwierdził obojętnie odwracając się na plecy po czym chwycił misia leżącego pod poduszką.Nie należał on do mnie -Dopóki nie podpiszesz umowy każdy wampir może wejść do twojego domu..
-Bo formalnie ten dom nie należy do nikogo-dokończyłam robiąc minę w stylu "łączy wątki" ,po czym wstałam przechodząc się po pokoju.Wodził za mną wzrokiem.
-Yap- zgodził się


Stałam przed nim.
-Czy jest...-wahałam się-coś jeszcze co powinnam wiedzieć o no wiesz..-odwróciłam wzrok.
-Wampirach-dokończył "udając" straszną minę po czym uśmiechając się- Spokojnie ,nie zabije Cię przecież jeśli to powiesz-żartowała,wzdrygnęłam się jak na "człowieka" przystało.
-Palimy  się na słońcu,pijemy ludzką krew a krzyże,czosnek i święcona woda to kit-podsumował szybko
-Ale Ty ,Ty nie palisz się na słońcu..-wyjąkałam
-Mam pierścień który mnie chroni-wyjaśnił bawiąc się misiem.
Odruchowo musnęłam  kciukiem mój pierścionek  ,mimo niebieskiego oczka  wyglądał jak zwyczajna biżuteria więc nie przyciągał on uwagi wampira.
-A teraz-powiedział wstając z łóżka w wampirzym tempie-Choć tu do mnie-chwycił mnie za ręce by chwilę później położyć się na mnie.
Zaczął całować  mnie po szyi.
-Ugryziesz mnie ?-zapytałam ze strachem
-Boisz się mnie ?-popatrzył mi w oczy
-Nie boje się Ciebie,nie pozwoliłeś mi-stwierdziłam-Boje się że mnie ugryziesz-przyznałam odwracając wzrok.

Mimo że zauroczyłem blondynkę dla zabawy ,podobnie jak Caroline czy Andie,nie chciałem by się mnie obawiała.
Zrobiła na mnie wrażenie gdy poznałem ją w barze.Po pożegnaniu z Elizabeth i wyłączeniu uczuć nie bardzo obchodziło mnie co robię.Pragnąłem by zachowywała się przy mnie naturalnie,bez strachu przed atakiem z mojej strony.
-Popatrz na mnie- prosiłem ,spojrzała-Nie ugryzę Cię już z zaskoczenia dobre?-powiedziałem gładząc jej policzek
-Będę się żywił raz w ciągu dnia,uprzedzę Cię zanim  to nastąpi-zapewniłem,mimo że ten układ pewnie i tak był dla niej straszny
-W porządku-przełknęła ślinę ze strachem-Czy Ty musisz się mną....?-wyjąkała
Nie jestem dobry,lubię być wampirem i w pełni to wykorzystywać .
Jednak  zauroczyłem ją nie bez powodu.
Mogę być przy niej sobą,nikomu nic nie powie jeśli będę chciał by o czymś zapomniała po prostu ją zmuszę.Jest pod moją kontrolą.Poza tym rada ma nowy plan.
-Rada założycieli w której zresztą jestem obserwuje teraz obywateli,jeśli zauważą rany na szyi kogokolwiek z miasta zaczną polowanie-tłumaczyłem-Nie mogę pozwolić sobie na karmienie wszystkich ofiar moją krwią,istnieje za duże ryzyko-dokończyłem
-Ryzyko....?-czekała na wyjaśnienia.
-Kiedy podaje wampirzą krew ludziom istnieje szansa że zginą mając ją w organizmie-mówiłem gładząc ją po obojczyku-A plus B daje nowego wampira-wzruszyłem ramionkami,zacząłem całować ją po linii szczęki.Odchyliła głowę,podobało jej się .

Leżeliśmy na łóżku,wytłumaczył mi jak dochodzi do przemiany w wampira.
Rozmawiał ze mną normalnie,nie jak z przekąską czy zauroczoną zabawką.
-Damonie....?-odezwałam się przerywając chwilę ciszy
-Tak?-spytał
-Znałeś ludzi zamieszkujących ten dom...?-byłam ciekawa skąd wie że poprzedni właściciele nie żyją.
-Owszem-przyznał nieruchomiejąc,czułam się jakbym przebiła go kołkiem .
-Przepraszam,chyba nie powinna była pytać-odsunęłam się od niego kawałek.Gdyby ktoś poruszył jeden z "tych" tematów o których nigdy nie chce sobie przypominać chciałbym być jak najdalej od tej osoby.
Nie czekałam aż sam mnie odepchnie,po prostu podkuliłam nogi i odwróciłam się tyłem do niego.
Byłam pewna że dzisiejszej nocy już nie zamienimy ani słowa.
Moja pewność zniknęła jednak w chwili kiedy poczułam otaczające mnie ramiona.
Damon nie był gościem leżącym z kobietą "na łyżeczkę", już nie.
Więc czemu leżał ze mną w ten sposób szepcząc mi do ucha...?

Znieruchomiałem gdy zadała pytanie.Przeprosiła cichym głosem po czym odsuneła się.
Chwilę później leżała  na prawym boku tyłem do mnie podkulając nogi ,nie czułem żalu ani złości.Nie winiłem jej o to że zapytała.Przysunąłem się do niebieskookiej otaczając jej drobne ciało ramionami.
-Przed tobą-szeptałem-Mieszkała tu z pozoru zwykła rodzina-stwierdziłem że powiem jej prawdę.
Nie  muszę nic przed nią ukrywać.To właśnie było jednym z powodów dla których zauroczyłem Barbie,Andie  a teraz Belle.No cóż przyznaje że z Barbie nie wyszło do końca bo odzyskała wspomnienia po przeminie ale do trzech razy sztuka.
Blondynka odwróciła się do mnie przodem,nie puściłem jej nawet na sekundę.Jedynie rozluźniłem  uścisk  by mogła spojrzeć mi w oczy.
-Nie musisz mówić jeśli....-wyszeptała,nie pozwoliłem jej dokończyć.Uciszyłem ją pocałunkiem w głowę.Zazwyczaj nie okazuje czułości moim "zauroczonym dziewczyną" jednak z Bellą było inaczej.
Było w niej coś takiego.. może to przez  podobieństwo do starej przyjaciółki ? Nie wiem....po porostu nie chciałem jej krzywdzić.
Była jak..Elizabeth.Chciałem żeby była dla mnie kimś takim jak Eli.
-Rodzice Jeremiego i Eleny zginęli,samochód  wpadł w poślizg przez co zjechał  z mostu do wody -opowiadałem-Stefan ,mój brat uratował dziewczynę,poznałem ją jeszcze kilka minut  przed wypadkiem-mówiłem dalej












-Ona wiedziała prawda...?-zapytała wtulając się w mnie-Że jesteście..-nie dokończyła.
-Tak,wiedziała-przyznałem-Stefan powiedział jej kiedy byli razem-opowiadałem.
Leżeliśmy tak dłuższy czas,opowiedziałem jej wszystko o Elenie ,o sobowtórach, jej pochodzeniu czy związku z moim braciszkiem



 Nawet o  tym co czułem do dziewczyny.
 Dowiedziała się  niemal wszystkiego na temat szatynki.
Ulżyło mi ,gdy dziewczyna nie oceniła mnie. Nie przestraszyła się kiedy mówiłem o przelewaniu krwi w mieście czy zabiciu Jera .

Zauroczyłem ją aby się nie bała mnie jako wampira,by nikomu nie zdradziła mojej tajemnicy. Jednak miała prawo mnie wyzwać,przekląć czy ocenić.Mimo wolnej woli ,nie zrobiła tego.Nie odsuneła się ode mnie ,wręcz przeciwnie wtulała się w moją klatkę
piersiową słuchając uważnie .Byłem jej za to wdzięczny.
 Moja opowieść skończyła się na śmierci Eleny ,a dokładniej na momencie kiedy znalazłem i przeniosłem jej martwe ciało do domu gdzie spłonęły kiedys czarownicę  w nadziej że duchy  jej pomogą.
Było jednak za późno.
 Historia Eleny posuszyła mnie.Wyobraziłam sobie cierpienie Damona gdy znalazł ciało dziewczyny którą kochał z rozerwanym gardłem .Przytuliłam się do niego mocniej.
Wiedziałam że  przy nim jestem  bezpieczna.
W tym momencie  czułam się jak wtedy na polanie ponad sto lat temu.
Jak Elizabeth i Damon,najlepsi przyjaciele....a może raczej coś więcej niż przyjaciele ?
Jednak to nie było to samo.
Ja byłam "Bellą,zwykłą zauroczoną laską" a on Damonem "wampirem który potrzebował krwi."
Jednak teraz nie obchodziło mnie zupełne nic poza mężczyzną który trzyma mnie w ramionach.
Gdzieś w głębi serca miałam nadzieje że jednak mu na mnie trochę zależy.
Na Belli nie Elizabeth.

-Damonie?-odezwałam się pierwszy raz od dłuższego czasu-Skoro Elena była sobowtórem Katharine to kim była dla Ciebie i Stefana Kath ? Skoro wróciła do miasta dla was,musiało jej zależeć-stwierdziłam ,podnosząc głowę aby spojrzeć mu w oczy.
-Opowiem Ci kiedy indziej dobrze?-powiedział muskając mój policzek.Pokiwałam głową w ramach zgody po czym znów ułożyłam się  na torsie mężczyzny.
-Zaraz zacznie świtać-stwierdził Salvatore-Nie jesteś zmęczona ?-zapytał
-Trochę-przyznałam-A Ty ?- rysowałam kółka palcem na  brzuchu wampira.
-Ja jestem wampirem głuptasie-rozbawiłam go-Nie musimy spać tyle co ludzie-z tonu jego głosu wywnioskowałam że podoba mu się ta wampirza cecha.
Nie mam pojęcia jak on to robi,ale ja mimo  ponad setki na karku i doświadczenia w byciu wampirem czułam się   tego wieczoru wykończona  i śpiąca bardziej niż nie jeden człowiek.
-Jeśli pójdę spać to kiedy się obudzę Ciebie już nie będzie?-było to bardziej stwierdzenie niż pytanie.
-Żeby się przekonać musisz najpierw usnąć-stwierdził z uśmiechem.
Więc usnęłam,w jego ramionach z nadzieją że zostanie ze mną. 

Po kilku minutach Damon zamykając oczy wsłuchał się w z równy oddech blondynki.
Wspomnienia nie dawały mu jednak spokoju gdyż ostatnią osobą która przytulała się do niego w ten sposób na tym łóżku,była Elena.






*Pogrubienie słowa oznacza zawarty link.*
Czytanie=Komentowanie :) :)


niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 5. Cholera powinnam dostać Oscara....

*Ten rozdział dedykuje wszystkim komentującym.Dziękuje za opinie i wsparcie :) :)

Ku mojemu zdziwieniu drzwi  zostały otwarte przez młodszego Salvatore.
-Hej w czym mogę pomóc ?-zapytał uprzejmie lecz w jego oczach dostrzegłam podejrzliwość
-Cześć ,jest możne Damon ?-zapytam uśmiechając się
-Tak zaraz go zawołam- zapewnił  wskazując dłonią na wnętrze domu
Nie zaprosił mnie słownie co oznacza ze mimo braku zabezpieczeń sprawdza czy będę się wahać
 Odsunął się na bok bym mogla wejść ,przekroczyłam próg domu bez wahania dziękując grzecznie.
-Poznałeś już mojego gościa Stefanie ?-zapytał Damon wyłaniając się z korytarza.
-Nie nie miałem tej przyjemności -odrzekł patrząc na brata wzrokiem pt "co Ty knujesz Damonie?"
-Wybacz nie przedstawiłam się, jestem Bella-odezwałam się po chwili z uśmiechem
 Mam chronić obu braci,a spięcia miedzy nimi wcale nie pomogą.
-Stefan-przedstawił się podając mi rękę,po czym uśmiechnął się przyjaźniej.
Odwzajemniłam gest .

-Świetnie-Damon klasnął w ręce -skoro już się poznaliście pozwól że sobie pójdziemy 
Podniósł mnie niczym pannę młodą 
-Do widzenia bracie -powiedział ze swoim firmowym uśmieszkiem po czym ruszył w wampirzym tempie do swojego pokoju,ze mną na rękach
Postawił mnie na podłodze i chwycił trunek stojący na stoliku by następnie rozlać go do szklanek.
Podał mi jedną i wskazał gestem na fotel.
Usiadłam posłusznie.
-Możesz mieć zawroty głowy przez jakiś czas,ludzie nie osiągają takiej szybkości biegnąc-stwierdził obojętnie.
-Ok,czas zacząć role życia-pomyślałam zabierając się do "pracy"-Zacznijmy od....strachu,"ludzie nie osiągają takiej szybkości"....muszę się go bać- wykalkulowałam szybko
-Ja Ty....-zapytałam po czym obdarowałam go przerażonym spojrzeniem -Kim ...kim Ty jesteś?-drżałam lekko obmyślają plan ucieczki.
-Bo to robią zazwyczaj ludzie prawda....?-zastanawiałam się w myślach-Uciekają łudząc się że mają jakieś szanse-dodałam układając w głowie schemat pt "jak zachował by się człowiek?"
-Jestem wampirem-powiedział oczywistymi zarazem beznamiętnym tonem
-To...nie nie możliwe-jęczałam-wampiry nie istnieją-wstałam z fotela cofając się w stronę drzwi.
Damon stał plecami do mnie.
-Nie radził bym Ci tego robić-stwierdził-I tak Cie dogonię-powiedział wpatrując się w swoją szklankę bursztynowego trunku.
Starałam udawać drgawki,moja mina cały czas malowała się przerażeniem.
Otworzyłam drzwi i zaczęłam  biec w tempie odpowiednim dla człowieka.
Gdy dotarłam do drzwi wejściowych ,otworzyłam je zamaszystym ruchem. Postać Damona pojawiła się przede mną znikąd.
Najstarszy wampirzy trik.
-Mówiłem-stwierdził  wgryzając mi się w szyje.
Naszyjnik ukrył zdolność samoleczenie oraz zmienił smak mojej wampirzej krwi,jednak dalej pozostawałam nieśmiertelna.
-Nic mi nie będzie-pomyślałam  po czym ogarnęła mnie ciemność.
Straciłam przytomność.

Obudziłam się leżąc na łóżku Salvatora,w ustach czułam cudowny smak krwi.
Nie była to krew ludzka, Damon musiał podać mi swoją by uleczyć ranę na szyi.
-Szyja....-pomyślałam-naszyjnik!-sprawdziłam ręką czy wciąż go mam,cale szczęście był na swoim miejscu
-Dzień dobry Księżniczko-usłyszałam głos koło ucha.
Brunet leża koło mnie.
Drgnęłam.
-Proszę nie krzywdź mnie-wyjąkałam-Cholera powinnam dostać Oscara -stwierdziłam w myślach odsuwając się jak najdalej od wampira
-Daj spokój-przewrócił oczami-Już raz próbowałaś uciekać i co ci z tego?-zapytał kpiącym tonem.
Nim zdążyłam mrugnąć w wampirzym tempie znalazł się koło mnie ,patrząc mi głęboko w oczy.
-Super-zironizowałam w myślach-Czemu nie pomyślałam o tym żeby grać człowieka posiadającego werbenę ?!-kpiłam z  własnej głupoty-Choć z drugiej strony gdyby zioło zetknęło się z moją skórą ,zdradziłabym się od razu-Moje  rozmyślenia przerwał głęboki głos  bruneta
-Nie będziesz się mnie bała-mówił
-Nie będę się ciebie bała-powtórzyłam niczym zombie
-W pełni zaakceptujesz to kim jestem-patrzył mi w oczy nieprzeniknionym wzrokiem
-W pełni zaakceptuje to kim jesteś-odezwałam się beznamiętnym głosem
-I nikomu nigdy nikomu nie powiesz
-Nigdy nikomu nie powiem
-Świetnie-stwierdził uśmiechając się z satysfakcją
Następnie pocałował mnie namiętnie ,nie musiałam grać uległości.Po prostu zatraciłam się w tym pocałunku.Wiedziałam jednak że jestem jedynie pocieszeniem,zabawką.
Potrzebował kogoś po pożegnani się z Elizabeth.... czyli w sumie po pożegnaniu ze mną.Nasza historia przypomniała te za które można zostać uznanym za niezłego pisarza lub niepoczytalna osobę..
 -Nawet nie wyobrażasz sobie jak dobrze będziemy się bawić-wyszeptał całując mnie po szyj.
Tym  razem obyło się bez gryzienia.
 -Dobrze księżniczko-odezwał się przerywając pocałunki- A teraz pójdziesz do domu i spotkamy się wieczorem-stwierdził wstając z łóżka
-Wieczorem....przecież teraz jest-spojrzałam za okno ,było całkowicie  jasno-O mój Boże ile spałam?-zapytałam zaskoczona
-Sześć może siedem godzin-stwierdził mierząc mnie wzrokiem-Powinnaś się przebrać-odezwał się po chwili rozpinając guziki swojej czarnej koszuli.Podszedł do mnie i bez zahamowań ściągnął ze mnie t-shirt ,nie stawiłam oporu.Nie mogłam,dzisiaj ....a raczej  wczoraj w barze" zauroczył "( no przynajmniej myślał że zauroczył) mnie bym była mu posłuszna.
Wyrzucił w kąt poplamiony krwią podkoszulek i ubierając mi swoja koszule dotykał palcami mojego pół nagiego ciała.
Zapinając guziki ocierał rękami krawędzie koronkowego stanika,robiąc wszystko bardzo powoli.Gdy skończył popatrzył mi głęboko w oczy.Po czym otworzył drzwi i puścił mnie przodem.

Wchodząc do salonu natknęliśmy się na Stefana ,zmierzył on wzrokiem Damona po czym mnie zatrzymując wzrok na mojej szyi,jednak nic nie dostrzegł.Starszy Salvatore zadbał o to gdy spałam.
-Więc do wieczora -powiedziałam odwracając się przodem do bruneta
Przyciągnął mnie do siebie całując namiętnie na pożegnanie po czym po raz drugi tego ranka otworzył mi drzwi.
-Do zobaczenia piękna-rzucił do mnie kluczyki,złapałam natychmiast-To ten niebieski
Moja twarz wyrażała zdziwienie.
-Jesteś za ładna by iść pieszo do domu w tym stroju-mrugnął do mnie po czym machają zamknął drzwi.
Wsiadając do niebieskiego kabrioletu Damona, czułam się dziwnie.
Wrzucając bieg odjechałam do domu.
Musiałam obmyślić plan.

-Kolejna zauroczona dziewczyna-stwierdził Stefan obserwując uważnie Damona
-Ile dasz jej pożyć,co  bracie?-zapytał młodszy Salvatore
-Tym razem pobawię się trochę dłużej -stwierdził brunet z kpiącym uśmieszkiem
-Oh czyżby kolejna Andie Star* ? -blondyn nie dawał za wygraną-Tyle że ta ma więcej zalet-ciągnął młodszy Salvatore
-Nie mam pojęcia o czym mówisz- zapewnił niebieskooki siadając na jednej z kanap
-No wiesz-pochylił się wampir by oprzeć łokcie na kolanach-Jest ładna,seksowna,nowa w mieście,wygląda całkiem jak Elizabeth-wymieniał patrząc na brata.
-Pijesz do czegoś?-zapytał Damon
-Nie,po prostu zastanawiam się czy zauważyłeś to "lekkie podobieństwo"-zironizował ostatnie dwa słowa
-Nie zabijam ludzi , żywię się tylko nią.Więc rób co chcesz ale jeśli ją zabijesz,w Mystic Falls kolejne "zwierze" zaatakuje-zagroził niebieskooki  z  poważna miną
-Torturuj się ile chcesz przeszłością Damonie,nie obchodzi mnie to-stwierdził Stefan robiąc obojętną minę
-W porządku -uśmiechnął się Damon ucinając rozmowę,po czym niewzruszony opuścił pomieszczenie.



 Leżałam na łóżku obmyślając plan.
-Jak mam grac zauroczona jednocześnie chroniąc  braci i cała resztę ?Do tego muszę obserwować Bonnie i Marco....-zachodziłam w głowę-Tylko jak by to...wiem Boże wiem!!-stwierdziłam stając na równe nogi.


   Wybrałam z  komórki dwa numery,po czym klikając guzki "konferencja ",przyłożyłam urządzenie do ucha.
 Odebrali niemal w tym samy czasie.
-Char ,Markus musicie mi pomóc....


*Andie Star -była zauroczona  dziewczyna Damon* :)
Czytanie=Komentowanie :)




sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 4. Nie potrzebowałam zaproszenia,w domu nie mieszkał nikt żywy....

Wejście do snu innego wampira wbrew pozorom, wcale nie należało do rzeczy najłatwiejszych.
Przed wizytą w domu Salvatorów ,opróżniłam łapczywie dwie torebki krwi.
-Tyle powinno wystarczyć-pomyślałam wyrzucając do kosza opróżnione torebki-Dam radę-przekonywałam się.
-Musze dać-po tych słowach,cicho szepniętych do siebie w wampirzym tempie udałam się na wschód.
Do domu braci.

Nie potrzebowałam zaproszenia,w domu nie mieszkał nikt żywy.
Bo powiedzmy sobie szczerze,nie do końca zaliczamy się do tzw "ludzi". A raczej kompletnie się do nich nie zaliczamy.
Weszłam przez drzwi wejściowe które ku mojemu zaskoczeniu  nie były zamknięte.
-Idioci-parskałam pod nosem,z lekkim uśmiechem.
Po krótkich poszukiwaniach,znalazłam pokój starszego Salvatore.
Spał spokojnie.Zasnął w ubraniu,na środku łoża.
-Ktoś tu miał ciężki wieczór-pomyślałam czując woń alkoholu-Ok,zaczynajmy-westchnęłam krótko po czym położyłam się obok Damona i chwytając go za dłoń,weszłam w jego umysł.
W  prywatną krainę snu.

Sen Damona.

Otwierając oczy nie widziałam już spokojnego profilu wampira.Znalazłam się w ciemnym pokoju z zasłoniętymi zasłonami.
Było to mieszkanie Damona.Znajdowałam się w Chicago,lecz samego Salvatore w nim nie było.
Zamknęłam oczy i skupiłam się z całych sił na osobie wampira.
Gdy ponownie je otworzyłam znalazłam się w altance.
Wyjrzawszy za barierkę zobaczyłam chłopaka siedzącego na polanie.
W białej koszuli, z burzą rozczochranych loków.
Sekundę później znajdowałam się tuż za jego plecami.
-Panie Salvatore-zawołałam,odwrócił się niezwłocznie -
Czemuż siedzi Panicz na ziemi ?-zapytałam

-Panienka wybaczy,nie wiedziałem o obecności Panienki-powiedział kłaniając się
Nie był świadomy tego że śni,musiałam w jakiś sposób to zmienić.
-Nic nie szkodzi -powiedziałam-Nie przeszkadza mi to,przecież nie żyje-uśmiechnęłam się lekko
-Ty....-Szepnął Salvatore odzyskując jasność umysłu-ja śnie-zacisnął dłoń w pięść-Ciebie tu nie ma-powiedział wpatrując się w przestrzeń.
-Wypraszam sobie-podniosłam żartobliwie głos-Jestem tu tak samo jak tu panie "pozjadałem wszystkie rozumy" ble ble ble-wybuchłam śmiechem by chwile później pstryknąć palcami i przenieś nas do baru czarownicy Glori.
Nasze stroje się zmieniły no "nieco" bardziej nowoczesne.
Siedzieliśmy przy stoliku,sami w całym lokalu.
-Co znaczy "jestem tu" ?-zapytał podejrzliwie
-No cóż....-nalewałam trunku znajdującego się na stole do szklanek-jakby to delikatnie....jestem duchem-stwierdziłam jakby to była najnormalniejsza  rzecz na świcie.
-I weszłaś do mojego snu ?-Zapytał sceptycznie
-Myślałeś o mnie,więc-wykonałam teatralny gest rękami-O to jestem-uśmiechnęłam się
-Pij-powiedziałam-To może być momentami ciężka rozmowa-dodałam przechylając naczynie by pochłonąć  trunek duszkiem.
Jednak Damon nie ruszył się ani o milimetr.
Pomyślałam że poczuje się raźniej gdy pojawią się inni ludzie.
Sekundę później bar był pełen gości .
Salvatore nawet nie kiwnął palcem w stronę szklanki.
-Uparty jak zwykle-wymamrotałam po nosem-Potrzebujesz mnie  teraz jasne ? Wiem o tym tak jak i Ty .Ale nie mamy za dużo czasu więc lepiej się streszczaj-dodałam polewając sobie jeszcze.
Gdy nagle butelka Whisky zmieniła się w wodę mineralną.Damon musiał może nawet nie świadomie 
zamieć  alkohol  w butelkę mineralnej.
-To o czym pomyślisz staje się tu rzeczywiste wytłumaczyłam spoglądają na jego zdezorientowaną minę-No wiesz jesteśmy w śnie-powiedziałam powoli gdy jego wyraz twarzy pozostał niezmienny
-Eh nie ważne - powiedziałam  spoglądając na mineralną,po czym nalałam ją sobie do szklanki

Niespodziewanie sceneria się zmieniła,leżeliśmy na kocu
po środku naszej polany.

Trzymając się za ręce.
Niestety nie mogłam poczuć jego dotyku.
-Zmiana krajobrazu-zapytałam odwracając się do niego twarzą.
Tym razem zostaliśmy w nowoczesnych ciuchach.
-Pomyślałem że ta będzie - wahał się - odpowiedniejsza- zakończył.
-Więc...?-Zapytałam 
-Mam kilka pytań-zaczął ważąc niemal każde słowo.
-Strzelaj-powiedziałam-Tylko nie we mnie-puściłam mu perskie oko,starają się rozluźnić nico atmosferę.
Niestety na marne.
-Naprawdę tu jesteś ?-zaczął patrząc mi głęboko w oczy
-Tak-odpowiedziałam
Ścisnął lekko moją dłoń,jakby upewniając się że mówię prawdę.
-I...jesteś duchem?-zapytał nie pewnie,ten ton zupełnie do niego nie pasował
Seksowny Damon Salvatore nie pewny?Ciekawe zjawisko....
-Z krwi i kość-zażartowałam
-Przyszłaś bo myślałem o tobie?
-Dokładnie tak -odpowiedziałam.
Zmiana scenerii,ganek w pensjonacie Salvatorów.
Siedzimy na drewnianej huśtawce.
-Elizabeth?-usłyszałam koło ucha
-Tak?-zapytałam drżącym głosem
Wciąż trzymaliśmy się za ręce,bujając się lekko na huśtawce.
-Nie mogę uwierzyć że tu jesteś-powiedział kierując moją twarz ku swojej 
Uśmiechnęłam się ciepło głaszcząc go po policzku.
-Więc...-powiedziałam zabierając rękę z twarzy Damona.
-Pytaj dalej,mów co chcesz-uśmiechnęłam się po raz kolejny-Po to tu jestem-odchyliłam głowę do tyłu .
Chwila ciszy,która wydawała trwać się w nieskończoność.
-Wiesz kiedy umarłaś,ja....-mówił patrząc w niebo-nie mogłem uwierzyć że Cię nie ma...nie mogłam....nie chciałem się z tym pogodzić-spojrzał w moje oczy.
-Myślę-zaczął-Myślę że zaczynałem Cię kochać.Chciałem abyś była tylko moja na zawsze..A potem ..potem mój ojciec poinformował mnie o twoim wypadku-robił kółka kciukiem na mojej dłoni.Wiedziałam o tym mimo że nic nie czułam.
Nie zachowywał się teraz jak Damon Salvatore,seksowny podrywacz.
Teraz był po prostu Damonem,szczerym,wyznającym swoje uczucia  facetem.
Wiedziałam doskonale że pozwalał sobie na to tylko i wyłącznie ze względu na sen.
Ze względu na to  że jestem już całkiem martwa.Przynajmniej on myślał że jestem.
-Byłem człowiekiem,naiwnym i żałosnym-skrzywił się
-Nie prawda Damonie-zaprzeczyłam-Spójrz na mnie-poprosiłam lekko odwracając jego twarz.
-Nigdy nie byłeś żałosny-zaczęłam szczerze-Uczucia nie są oznaką słabości lecz siły-dodałam 
Prychnął
-Może w świecie duchów-odezwał się kpiarskim tonem-Czasy się zmieniły Elizabeth-skończył szorstko
-No cóż-powiedziałam-Może porostu tego nie rozumiem-Wzruszyłam obojętnie ramionami
Kłótnia nie miała sensu. 
-Zaraz się obudzisz-powiedziałam wyczuwając zmianę atmosfery-Mamy kilka minut-dopowiedziałam
Spojrzał na mnie z rozczarowaniem.
Zmiana scenerii,mieszkanie w Chicago
-Przyszłam się pożegnać Damonie-odezwałam się słabym głosem-To nasze pożegnanie-pojedyncza łza spłynęła mi po policzku .
-Już nigdy się nie spotkamy....prawda?-Zapytał bez emocji
-Nie..nie spotkamy się-odpowiedziałam
-Ile czasu nam zostało ?-Wpatrywał się w podłogę.
-2 minuty-stwierdziłam 
-Więc mam czas by zrobić to-stwierdził przyciągając mnie do siebie i całując.
D


 W tym momencie przestałam myśleć,przyciągnęłam go do siebie opierając się o ścianę.Dzięki moim wysokim butą byłam mniej więcej na wysokość jego ust.
Nie czułam jego dotyku,nie było mnie  tu cieleśnie.Jednak czułam ciepło ogarniające moje serce.
Gdy pocałunek się  skończył ściągam pierścionek z lewej dłoni i podałam Damonowi.
-To tylko sen -wyszeptałam-Ale naprawdę tu byłam,daj to dziewczynie którą pokochasz-powiedziałam wciskając mu srebrny pierścionek w rękę.
-Do widzenia Damonie,zawsze będę Cię kochać-wyszeptałam po raz ostatni i składając delikty pocałunek na jego ustach,wyszłam z jego umysłu.

Koniec snu

Zanim  ruszyłam do drzwi spojrzałam po raz ostatni na Damona.
By następnie odwiedzić bar.
Zdecydowanie potrzebowała drinka.


Damon obudził się zaledwie sekundę po wyjściu Elizabeth.
Pamiętał każdy szczegół swojego snu,otwierając zaciśnięta pięść dostrzegł w niej pierścionek.
Małą srebrną błyskotkę która ostatecznie przekonała go o prawdziwości snu .
Elizabeth tu była,przyszła się z nim pożegnać.
To była ich ostatnia rozmowa.
Wyłączywszy uczucia Salvatore udał się do baru....na małe polowanie.

Elizabeth topiła smutki w martini.
-Więc to koniec-pomyślała Elizabeth -ostatecznie pożegnała się z Damonem-stwierdziła obracając się tyłem do baru.
-Udało się-stwierdziła-Więc czemu się nie cieszę?
Rozglądnęła się po barze,koło stołu bilardowego stała Bonnie wraz z Caroline oraz Stefanem.
Wszyscy bezpieczni,dzięki Bogu blondynka nie miała się na razie o co martwić.
 -Podać coś jeszcze ?-zapytał znajomy jej głos
Powoli obróciła głowę.Za barem stał Matt prawdopodobnie zastępując chwilowo kolegę barmana.
-Cholera- przeklinała w myślach-Ok,uśmiech na twarz i jedziemy z Bellą.
-Nie dziękuje-powiedziała uśmiechając się promiennie

Matt pokiwał głową,zdziwiony nagłą zmianą nastroju dziewczyny po czy odszedł kawałek ścierając blat.
Dziewczyna westchnęła z ulgą ,ostatnie na co miała ochotę to wymyślanie kłamstwa na poczekaniu.
To oczywiste że gdyby spytał co się stało nie powiedziała by mu prawdy.
-Ciężki dzień?-zapytał znajomy głos koło ucha.
-Nawet bardzo-odparła starając się brzmieć naturalnie,koło niej nie usiadł nikt inny jak Damon Salvatore we własnej osobie,a wraz z nim jego seksowny ironiczny uśmieszek.
-Nie poznaliśmy się oficjancie-zauważył Salvatore-Jestem Damon-wziął jej dłoń by złożyć na niej delikatny pocałunek.
Był to jego stary trik,zawsze działający na kobiety.
-Miejscowy Playboy co ?-Zapytała wcielając się w rolę Panny Smith-Jestem Bella-powiedziała gdy
wampir puścił jej rękę.
-Przepiękne imię piękna*-odpowiedział Salvatore- Tak więc Bello -popatrzył jej w oczy
-Od dziś będziesz mi posłuszna-starał się ją zauroczyć
-Jasna cholera-pomyślała niebieskooka,nie pozostało jej nic innego jak udawać uległość.
-Od dziś będę Ci posłuszna-odpowiedziała głucho,udając zauroczoną
-Podasz mi swój numer i kiedy zadzwonię spełnisz każdą z moich próśb
-Spełnię każdą z twoich próśb-powtórzyła 
-A teraz zapomnij o tej rozmowie-zakończył odwracając wzrok
-Wiesz co?-powiedziała blondynka-Dam Ci mój numer-napisała liczby na serwetce długopisem wyjętym z torebki i podała wampirowi.
-Świetnie-odpowiedział Salvatore z firmowym uśmiechem.

Gdy jej telefon zadzwonił kilka godzin  póżniej niemal natychmiast udała się do domu Salvatorów.
-Coś czuje że to będzie przedstawienie mojego życia-powiedział w myślach-Mam przejebane-dodała cicho wzdychając by za chwilę zapukać w drewniane drzwi.



*Bella* po włosku piękna,ładna .
Czytanie=Komentowanie :) :)